Sztelak Marcin


Na debecie, wieczny odpoczynek



Streszczając w dziesiątkach znaków – drzwi, szafy
i inne imponderabilia:
 
Listonosz puka trzy razy, więc pora na objawienie.
Znaki na niebie, ziemi i pod nią
– odwieczne naprężenia.
 
Z zasady nie wpuszczam obcych, z butami
w pościel. Omijam szerokim łukiem natrętów
po drugiej stronie,
 
zgodnie z prawem dialektyki – nie żebym cokolwiek
rozumiał. Najmniej lustra. W których zimne oczy,
wykrzywione usta, pomimo żebraczych gestów.
 
Nie jest dobrze, tylko szkielety w szafie radośnie stukają
kością o kościec.



https://truml.com


drukuj