Czapski Tomasz


Wietrzność


widzę ptaki
wiatr łamie im klucze
rozrzuca na boki
ściąga w dół
szarpie pióra

sine niebo
na nagich konarach 
ukrzyżowało czas

zima 

ostatnim uściskiem
wyciska z pąków soki
przedwcześnie zbudzone
bezbronne
umierają

zapowiadali słonce
zmęczone
widocznie zapomniało wstać

horyzontem wygięty las
i lecące donikąd
resztki 
pożółkłych traw 
czasem tylko liście 
haczą o płot
wzywając
s.o.s. 

wiosna nadchodzi 
słychać 
jak ciepły front
zaczyna grzmieć
przeciążone nieboskłony
zasysają chmury

tym czasem...

siedzę po drugiej stronie
głaszcząc 
tulący się do szyby deszcz
jest trochę chłodna
wilgotna od pary 
z ust
zdejmuję kożuch
mleczna biel
rozgrzewa drogę do płuc

prognoza na spacer 
w głęboką myśl
ze stertą zdjęć
przez labirynt zdarzeń
zapowiada
równowagę nocy i dnia

...nadchodzą

pukają do drzwi
anioł stróż
i diabeł



https://truml.com


drukuj