Czapski Tomasz


Stagnacja


śpisz 
po gorącej kąpieli
ubrana piany zapachem
tulisz
w nagość pościeli
garstkę kropel
ocalałych 
przed moimi ustami

widziałem 
przez szczelinę powieki
jak zasypiałaś
powoli
rzęsy opuszczając
zamykałaś
dzień powszedni
teatrem jednego błazna

dłoń wyciągnąłem
za późno
spokojnie oddychałaś
krążąc
gdzieś poza pokojem 
podczerwienią 
śledziłem każdy ślad
na niedoschniętej podłodze 

na próżno
zadufane amory
wyszły z obrazów
skacząc po fałdach prześcieradła
śmiały się wytykając palcami
szydziły
że to niby na niby
ta cała parada

a ja
mała maskarada
odziana potulnością
próbowałem jedynie liczyć 
owce i słowa 
łańcuchy kolorowe
bez początku
i końca



https://truml.com


drukuj