Evelinea Erato
Nefilim
 Sen pewien miałem, w nim siebie widziałem
 Pięknego, wspaniałego, nad niebiosa wzniesionego
 Skrzydła me wielkie, szeroko rozpostarłem
 Dawno świat nie widział nikogo tak dumnego.
 Po stokroć i więcej uwielbionego.
 Mogłem wszystko, co tylko zechcę.
 
 I to mnie zgubiło. 
 
 Razu pewnego, w pysze swej skąpany
 Postanowiłem bliźniemu zadać rany
 Sukcesem, krwią ludzką upojony
 Nie widziałem istoty mej szkody
 Radością napełniała mnie potęga i chwała
 Lecz sroga mnie za to kara czekała.
 
 Potęgi utrata.
 
 Dopadł mnie szał zesłany przez Boga
 W bracie mym ujrzałem wroga
 Przeciw krwi swej rękę podniosłem
 Walkę na ród cały przeniosłem
 I choć ciało me potężne było
 Upadając w proch się obróciło.
 
 Taka oto dumy cena
 
 Niegdyś piękny, dziś szkaradny
 Kiedyś dumny, dziś upadły.
 Pełny życia i wspaniały
 Teraz martwy i zdrętwiały
 Im wyższe o sobie mniemanie
 Tym boleśniejsze z prawdą spotkanie.
https://truml.com