Kraft
dozując dostęp
w twoim naszym domu 
 nieopodal drewnianej chatki 
 posadziłaś zagojenia moich ran 
 kwitną na wiosnę podlewane romantyzmem 
 z konewki niepoprawnych oddań 
 
 obok ciebie trawą 
 wiecznie zieloną we wschody i zachody słońca 
 ścielę miejsce pod ars amandi 
 a lasy podniecone wizją kochanków 
 śpiewają ballady zaprzężone w jedenaście koni 
 
 w twojej szafie 
 gdzie chciałbym ułożyć swój czas 
 kwiatowe sukienki na stałe pachną jutrem 
 a zgrabna bielizna do granic widnokręgu 
 pobudza jedwab zmysłów kusząc koronkami 
 
 krótko mówiąc zwariowałem 
 w rzece twojej zmysłowości 
 na zawsze chcę utonąć 
 
 przytul mnie wreszcie
https://truml.com