Alutka P
zadra
zebrałam okruchy ze stołu 
 do kieszeni głodne myszy zapiszczą jeszcze 
 kiedyś podałam dłoń żeby odgryźć i do kosza wyrzucić
 zbędną pychę
nie chwal dnia kiedy słońce w czapce na bakier 
 sama ze sobą wchodzę głębiej wbity nóż 
 w wodzie z drugiej strony tafli królik 
 rozmraża się przymilnie tupał łapką
 teraz soczysta pieczeń z burakiem 
 na deser odchodzi anemia kiedy chłepcesz świeżą 
 krew pozostaje rwanie biodra falują 
 na wietrze posucha stara żniwiarka rżnie
 aż furczy pas ściętych łbów 
 plewy rozgościły się na fotelu 
 odpięte protezy postrzępione pończochy
 mało używane myśli czasami szkoda
 zwyczajnego bytowania kiedy bydle żresz 
 z kopytami w zbożu
https://truml.com