Ananke
***
 
Tonęła w oceanicznym bezmiarze,
 zatracając się w zbytku dotyku,
 choć jeszcze dzieliła ich
topniejąca, zimna przestrzeń.
 
 W kokonie z ciszy i szeptu,
 wrzało od uniesień, lśniły żarem usta i oczy,
 w purpurze i różu płonęło powietrze.
 
 Zawstydzone ściany,
 oblane rumieńcem okna,
 przyglądały się pomiętej pościeli,
 ciepłej jeszcze od westchnień.
 
 
 
 
https://truml.com