sam53


o związkach przyczynowo-skutkowych


zaczyna się od jednej kropli 
marnego chlup chlup do kałuży 
z początku chmura deszczu skąpi 
jakby nie chciała sobie ulżyć 

później szparami gdzieś pomiędzy 
z obłoków delikatnie pryska 
niby że z wiatrem razem kręci 
a przecież nie da się odzyskać 

i nie jest to jesienna mżawka 
ani wiosenny kapuśniaczek 
krople spadają może z rzadka 
ale jak bomby lub kartacze 

dudniąc o szyby jednostajnie 
w szaleńczym tańcu sił natury 
okłada okno gdzie popadnie 
aż z parapetu lecą wióry 

w zasadzie nie wiem skąd się wzięła
co chwila w deszczu oczy mruży
jeszcze na dobre nie zaczęła
a już spłynęła do kałuży



https://truml.com


drukuj