Wiadomsky


Bez biletu



latarnie rzygają w oczy
pajęczyną świateł deszcz strąca
z szyb spojrzenia ze wstrętem
wiatr chmurami szarpie beznamiętnie
 
chodnik krztusi się kurzem
mordercy się czają w ciemności
strach się lepi do pleców
szarpie za rękaw skrawkiem szarości
 
- daj, panie, co łaska
 
monotonii na pogodę ducha
co łaska, to pod kościół
uwiera nieznośnie w kieszeni
ostatni kłębek nadziei
 
byle jak do byle gdzie
byle nie wiedzieć
po co uciekasz przed sobą
spluwając przez okno żałością
 
w jedną stronę zamykasz oczy
ostatnia stacja i jesteś
tam gdzie nie powinieneś
był sobie uświadomić już wcześniej
 
że pomyliłeś pociągi



https://truml.com


drukuj