Nevly


nie czekaj aż przyjdą mrozy


pochylony nad rzeźbą
przypominam sobie zarys twoich ust
przywracam obrazy z połowy miesiąca
gdy palcami na piersiach wyznaczałaś kręte drogi
wierszem na wiatr
gdzieś pomiędzy poezją a rzeczywistością
mówiąc o potrzebie spotkania

słowa bez pożegnań nie pochłonęły świata
zapatrzona w oczekiwanie powracasz kaprysem
rozpada się kamuflaż

kiedy skończę zapamiętam cię całą
październik będzie rozszeptany

nie zatrzymasz tego



https://truml.com


drukuj