Pi.
pies na baby
było zawiesić mi na szyi tabliczkę 
 z napisem UWAGA AGRESYWNY POETA!
 może pojawiłby się znikąd choćby niepokój. 
 a tak? robię za jakąś maskotkę z pluszu, 
 pocieracz od nieświętych biustów, 
 wisiorek przy udzie na ściśle odmierzonej smyczy. 
 szczekam na rozkaz, czasem aportuję, 
 zwłaszcza gdy zmierzwić mi kudły 
 ... na podbrzuszu. 
 
 taki jestem. swojski. ucywilizowałaś na tyle, 
 bym nie oznaczał cudzego terenu. nauczyłaś konfabulować 
 czasoprzestrzenie, w których to ja jestem samcem alfa, 
 a ty drżysz pode mną w elipsoidalnych spazmach, 
 o jakich jeszcze nie słyszała historia kynologii. 
 
 na szczęście dokarmianie bezdomnych poetów 
 jeszcze nie jest zakazane, więc od czasu do czasu 
 mam coś świeżego do wypieszczenia we właściwy wiersz. 
 bez żadnych podtekstów. bez takich podtekstów. 
 
 gdybyś tylko nie wypaliła sobie na piersi, 
 że tu pilnuje szczególnie groźny pies, 
 mógłbym zdziczeć za byle suką, która zakręci 
 we łbie cieczką. 
https://truml.com