Jurasso


Mętlik


Jedna zapałka nadziei.
Dwie trudne samotności.
Trzy różne osobowości.
Brak indywidualności.

Szybko zachodzi marzenie,
echem głośnym tyka koszmar.
Z deszczem przypłynie wspomnienie,
dziennego cierpienia - klosz Mar.

Mgliste wspomnienie przeszłości,
stworzony defekt przyszłości,
łatając znów teraźniejszość,
asfaltem marzeń dziurawych.

Pierwsze ciche poruszenie,
pogania uspokojenie.
Zimne, kamienne sumienie,
spalone nowe marzenie.

Utracona krew człowieka,
wlana w pajęczynę zdarzeń.
Tratwa istnienia przecieka,
nadmiarem złych wyobrażeń.

Piekielne szlaki wyboru,
pieczęć diabelskich wyczynów.
Fatum dziwnego oporu,
absurdalna granica snów.

Błahe konstrukcje z nonsensu,
dusza jest kurzem nicości.
Szumne wołanie bez sensu ,
by sprostać rzeczywistości.



https://truml.com


drukuj