sam53


między kroplami




wybieram ziarna z rozsypanych nasion 
dojrzałą treścią sycę głód pisania 
los się odwraca od wszystkich przyjaciół 
słowami wiersza i wrogom się kłaniam 

sił mi brakuje ostatkami gonię 
wyrwanym drzewem straszę po próżności 
płaczę nie łzami choć spływają w dłonie 
i krzyczę dosyć tej małostkowości 

nie wiem jak wrócić do formy do pionu 
i jak oddychać na jawie powietrzem 
może gdzieś w niebie więcej jest ozonu 
choć wrony kraczą obłoki są bledsze 

może gdzieś wyżej piwnic tego świata 
gdzie drzew konary i gałęzi więcej 
można za pan brat z wyobraźnią latać 
i wszystkim wokół pokazywać serce



https://truml.com


drukuj