Laura Calvados

Laura Calvados, 5 april 2020

Znieczulenie miejscowe

I
Światła tego miasta; Szaserów, Szucha, Grenadierów.
Bolesne kłucia, to tempo (- zaspałem, kurwa) Warszawo cichodajko pozwalasz każdemu, obiecujesz raj, znowu milczysz. Głupia czekam na telefon, zakochana nie poznaję siebie, ciebie; nikogo (nagle do mnie dociera: gra wstępna minęła)
 
II
Głuche telefony: Praga sraga, Wola niewola, czarne Bielany, tłuste Włochy, cholerne Bródno. Stoję na środku.
- Rondo Wiatraczna ma twarz Czesława Romana Gołębiowskiego, pijanego arystokraty o łapach niedźwiedzia, który wie jak zabić. Czesław Gołębiowski, lat 66, emerytowany kierownik budowy instruuje mnie jak zabić, a także uświadamia mi: Warszawo - walisz prosto w mój słoneczny splot mało szczęśliwych wydarzeń. Wiesz jak zabić wiesz jak udusić
(wiem, że wiesz)

 
III
Odchodzę tak jak się odchodzi od kogoś kto zdradził;
(trochę jeszcze czuję tego gówna w sobie, tej jednostronnej miłości
niezbyt platonicznej walki na noże, nożyki do obierania ziemniaków)
 
Zamurowane okna i pustostany, wszystkie te obietnice:
gruz.
 
Pozwól jeszcze zdradzę Ci tajemnicę, o której powszechnie milczą gazety codzienne tygodniki opinii miesięczniki kwartalniki roczniki, księgi jakubowe i księgi piastowskie, a nawet stary i nowy testament: jesteś brzydka jak Berlin głupia jak Moskwa
próżna jak Paryż. Pusta jak twoje kościoły, śmierdząca jak place, nadęta jak teatry i tania jak bary mleczne.
Przepełniona jak lombardy burdele kasyna. Wiecznie głodna
jak ja.

IV
(Wpływ dożylnego podania lidokainy na dolegliwości bólowe i przebieg pooperacyjny u chorych poddanych operacjom brzusznym
jest żaden).
 


number of comments: 3 | rating: 9 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 8 march 2020

Odpowiedz

Czy da się nauczyć innego ciała nosząc ubrania, które do niego należą? 
(ciała ptaków wieszczą spełnienie życzenia)

1. Ramiona.

Czy da się zapomnieć innego ciała nie dotykając go przez wiele dni, a potem znowu dotknąć i jeszcze raz zapomnieć i tak w nieskończoność? 


Boję się pod niebem takim jak to, że więcej nie zobaczę tych wszystkich części, za które dałabym się zabić,
że coś mnie tobie odbierze


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 1 march 2017

Wierszyk dla mistrza świata w toprocku

- Dla W.M., kiedy jeszcze żył

 
 
Naprawdę moglibyśmy tak stać tutaj nago paląc wszystkie
te papierosy nikt nie zwraca uwagi na takich, chociaż nie wiem
- mój śmiech może mógłby kogoś obudzić (kiedy tak patrzysz z góry
coś we mnie kruszeje nagle, że odchodzę nie czekając na żadne zegary
ani zmiany czasu);
mówię coraz ciszej oddycham, a
 
wszystkie te oczekiwania są do siebie podobne jak kiedy wiem
że przechodząc nie odwrócisz się więcej tylko przez moment
marszczysz brwi jak gdybyś mnie nie znał, i
 
na chwilę jeszcze zatrzymaj to wszystko, mówisz – nie
będę teraz umierał, ani ty; zostań tam gdzie jesteś
na chwilę jeszcze zmruż oczy, poczekaj na
prawdę i tu nie chodzi tylko o prokreację
kiedy naśmiewasz się z mojego imienia śladów
na policzku ja chciałabym żebyś raz dał się namalować
bez papierosa bez ruchu, - a teraz powinnam już iść,

 
robi się wcześnie.





(wiosną, 2013) 


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 29 august 2016

Sign*

 
 
Twoje ciało; moje -
układ scalony 
 


number of comments: 3 | rating: 1 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 18 december 2015

Obiekty ruchome, dalekie trajektorie

 
Niezaspokojone potrzeby snu 
uwagi miłości 
 
pandemiczne ciepło wydzielane na drodze szybkiego
spalania w wieku 33 lat; elementarne procesy 
życiowe, wyrzuty substancji do których
nie przykładam ręki; dni kiedy mnie
nie potrzebujesz zakreślam na czerwono
 
pole maków rozrasta się 
z miesiąca na miesiąc

-
makowe mleko jak twoje nasienie
skleja ze sobą wszystko
 


number of comments: 11 | rating: 6 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 23 january 2015

Wiersz dla Lisicy

 
 
                                                                    - dla L. M.




Wiem gdzie byłaś; zawsze po ciałach znalezionych ptaków,
po piórach. Znam drogi na których się omijamy;
ścieżki wyszywane drobnym ściegiem
wysadzane koralami ptasich oczu.
 
 
Dziecino biała jak mleko czarna jak mleko miedziana jak resztka krwi,
Dziecino biała jak resztka światła. Ptasia mamo lisia kołysko wieżo z kości słoniowej wieżo dawidowa,
Dziecino o srebrzystych palcach. Ptasia zgubo wiem gdzie byłaś; zawsze
po zszytych ciałach ptaków pewnych ściegach doskonałej grubości
-
 
Lżejsza o całą krew patrzę ci teraz prosto w oczy i po raz pierwszy wiem,
że kiedy przenosisz nas wszystkich martwych na miejsce
to nadal czasem jeszcze się rumienisz.


number of comments: 16 | rating: 14 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 15 january 2015

saraj (post mortem)

 
Saraj, żmijo
odcinam rękę którą kąsasz
upuszczam krwi, którą zakażasz
 
 
mięso, które psujesz
 
 
dziecko które zniszczyło
dziecko które zniszczono
 
oglądam ciebie teraz całą ze szkła
błękitną pełną żyłek
obce nieruchome zwierzę obdarte ze skóry;
jakbyśmy nigdy nie leżały w jednym łóżku
nie ssały jednej matki
 
 


 
opalizująca skóro;
studnio naszego cierpienia


number of comments: 7 | rating: 11 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 23 december 2014

nie masz ze sobą nic wspólnego*

teraz to ja bałabym się ciebie spotkać nawet gdybys pozwoliła dotknąć
tych włosów zgaszonych jak gryczany miód twardej niemieckiej twarzy
dziewczynki kruchutkiej dłoni pianistki bez słuchu




był czas, że wierzyłam w ciebie zmyśloną;
odkąd zmieniłam pościel wiem, że nie istniejesz













*trawestacja, za FK. 


number of comments: 6 | rating: 8 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 25 september 2014

Wnyki

 
Matki zakładają wnyki żeby dzieciom lżej było 
wrócić do gniazda znaleźć drogę zaznać bezpiecznego 
snu pożywnego mięsa tłustego matczynego ciepła
 
Dzieci ściągają wnyki, wtedy matki płaczą głośno
krzyczą rzucają się na podłogi
złorzeczą
 
dzieci podnoszą pocieszają matki o twarzach zlanych potem
matki zakładają wnyki żeby dzieciom ciężej było
wyjść z gniazda 
 
matki intubują dzieci 
matki przeszczepiają 
serca


number of comments: 5 | rating: 11 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 10 september 2014

Krótka ballada o szyciu

Zaszywanie ciała pełnego albo pustego albo zaszywanie życia zaszywanie śmierci
to zależy. Zaszywanie różowego zaszywanie błękitnego. Nici przejrzyste nici czarne
to zależy. Zaszywanie ciepłego  zaszywanie zimnego prucie
prucie szwów
poprawianie ściegów.
-
Wdzięczna praca dłoni. Ciało wdzięczne dłoniom. Ciało niewdzięcznie
to zależy.


Ciało pionowe poziome w skos. W skurcz rozkurcz w dech wydech
to zależy. Ciało cierpliwe popędliwe obojętne. Ciało o numerze pod numerem o nazwisku pod nazwiskiem
to zależy.
 
Ciało pod ziemią nad ziemią; ciało w ziemi. Zaszywanie po kolei zaszywanie nie po kolei na miejscu nie na miejscu


-
 
Chodź, chodź
dotknij blizny.


number of comments: 7 | rating: 10 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 1 september 2014

śava°

asana martwe ciało. martwe ciało. asana. ciało
ciało

ciało


jaki ma sens krew wędrująca bez początku i końca, zanim nie wyjdzie poza obieg (krew zlewa się przelewa się w nieskończoność ciała).

jaki jest początek krwi. jaki jest koniec krwi. jaki jest początek ciała. jaki jest koniec ciała.

krew nie ma początku nie ma końca nie ma środka. 

jakie jest martwe ciało. jakie jest
ciało


(martwe ciało
może trwać
w nieskończoność)
 


number of comments: 53 | rating: 9 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 24 january 2014

Wiersz dla Białej

Mięso kiedy równo odchodzi od psa to jest czas, żeby się przyjrzeć kogo się kochało, jak też karmiono mnie
i czym. W gładkiej sierści można zatopić palce, kły i łzy (najczęściej wszystko na raz, bo w trójcy jednaki jest sens). I cierpienie; że też masz ochotę jeszcze o tym rozmawiać w pojedynczych listach, które nie pachną atramentem w czasie kiedy wszyscy zapomnieli posługiwać się dłonią do czego innego jeszcze, niż do bicia.
 
Nagraj lęk na taśmę, jak skowyczysz; pokażesz synowi, kiedy dorośnie.
Córka już sama wie dobrze, jak to jest.
 
We śnie rysuję połamanymi kredkami, żebyś wiedziała jak bardzo cię kocham, na długość i na szerokość ramion, i na wysokość na jaką wspinam się na koślawych palcach, żeby patrzeć za okno jak przycinasz jabłonie na noc. Zbierasz potem wszystkie owoce spod drzewa, a ja rozciągam w palcach srebrzyste pierścionki twoich włosów, wyplątując pojedyncze liście, które opadły na białe kolana, zmarznięte od poprzednich zim.
 
 
Mięso kiedy nierówno odchodzi od psa to już nie jest czas, żeby się namyślać, ani płakać;  czyli, że za późno.
W zmierzwionej sierści nie szukaj niczego; nie dźwigaj ciała, nie odwracaj pyska do światła, żeby ogrzać.
Kiedy skończysz - raźno otrzep dłonie z ziemi i wróć do domu, jak wczoraj; będę czekać w drzwiach z koszem pełnym owoców i srebrnych wstążek.


number of comments: 3 | rating: 9 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 24 june 2013

Votum. Poemat dla Saraj

 
VOTUM
POEMAT DLA SARAJ
Votum (Saraj nie wróci)
I
 
 
Święta Teresa od Dzieciątka Jezus nie sprawi, że okaleczona siostra wróci do domu, uzna swoją winę; na powrót ucałuje pierścień matki i płaszcz ojca. Ogolą jej głowę: miedziane druty opadną pod drewniany stołek. Chaim zamiecie wszystkie włosy niespiesznie zachowując jeszcze wbrew zakazowi jeden mały pukiel z głowy siostry (na potem, jak powie) - może się jeszcze przydać, kiedy będziemy próbowali znów ją przywołać.
 
Saraj wywieziono, żeby nigdy nie wróciła. Zapomniała języka, którym mówi. Więc wtedy właśnie, ona nie wróci. Matka ani ojciec nie płacze.  Nikt nie płacze po Saraj. Tylko jest cierń, wielki jak stare drzewo z Ogrodu Synaj.
 
Cierń jest podzielony między cztery osoby tak, że każdy ma swoją część i ona wystarcza. 
Saraj nic nie wie o cierniu.  Albo też wie,
ale udaje, że nie rozumie już nic
w naszym języku.



 
Votum (Saraj nie wróci)
II
 
 
Saraj cała jest lękiem.
 
Miedziane druty na jej głowie drżą. Oczy, bezpańskie psy porzucone ledwie, jeszcze śpią pod bramą; nie wejdą już nigdy.
Do domu wnosili nas wszystkich pojedynczo. Wywożenie było wspólne. Na jednym drewnianym wózku przeciążonym od ciał wszystkich sióstr (ciało Chaima wyniesiono osobno, był zupełnie taki niepodobny).
 
Saraj oszalała ze strachu.
 
Miedziane druty wypadły jednej nocy jak porażone gromem. Ciała spadały kolejno, wózek złamał się pod nami wreszcie, aż mężczyzna ukląkł z wysiłku wynosząc nas wszystkie 
na rękach, znowu pojedynczo. Patrzyłam jak Saraj zakrywa usta ręką tak, że nie było widać wcale twarzy, jakby miała tylko puste miejsce po wszystkim.
 
Saraj zabrała matkę.
 
Nikt nie wymienił imienia, nie padło ani słowo. Zamknięto pokój i tak drzwi zostały jeszcze wyważone; okna bez szyb. Dym gryzł mnie w oczy, choć widziałam tylko przez jedną powiekę. Zdjęto nam buty.
 
Saraj nie nosiła butów.
 
Ciała opadły na dno. Dół zasypano wapnem więc miałam znowu jeszcze bardziej białe usta. Śmiałyśmy się – małe dziewczynki –  do swoich białych ust. Chaim leżał nieruchomo, jakby spał bardzo znowu zmęczony. Matki nie widziałam już nigdy.
 
Saraj z łysą głową nie wyglądała jak mała dziewczynka.
 
Nie tylko my byliśmy w dole, także inne małe dziewczynki podobne trochę do nas. Niektóre poznałam, choć miały zamknięte oczy i nie uśmiechały się. Wtedy już wiedziałam, że Chaim nie śpi; nie jest zmęczony. Z nosa, na białe wapno twarzy ciekła krew. Nie widziałam jego rąk, tylko inne, zupełnie obce, ciemne ręce jak zasypują nasz dół całkiem nagle robi się ciemno wtedy zaczęłam płakać, Saraj złapała mnie za ramię.
 
Na wszystko jeszcze raz opadły liście.
 
 
Votum (Saraj nie wróci)
III
 
Saraj nie żyje.
 
Po raz pierwszy zabito ją w pociągu. Także ja nie zdążyłam jej powiedzieć, że wyjeżdżam na Ałtaj; już raczej nigdy się nie zobaczymy.
Wzięłam w dłonie jej nieruchomą głowę: długo myślałam jaka jest do mnie niepodobna.
-
Saraj nigdy nie była podobna do nikogo. Najpóźniej ze wszystkich nauczyła się mówić. 
Nie ogoliła głowy. Nie modliła się.
Uciekła.
 
Matka ani ojciec nie płakali. Saraj nienawidziła domu. Nie kochała nikogo. Z jednym palcem obciętym za nieposłuszeństwo zawsze tylko milczała.
-
 
Saraj nie żyje.
 
Po raz drugi zabito ją w mieście. Saraj zawsze bała się miasta. Chodziła tylko jedną ulicą, po lewej wzdłuż muru. Na drodze Saraj stanął mężczyzna. Wysoki.
Saraj uklękła. Nie wstała.
Matka ani ojciec nie płacze. Nikt nie płacze po Saraj.
Ciernie wyciągam z palców co dzień rano.
Krew ma kolor dojrzałych malin.




 
Votum (Saraj nie wróci)
IV
 
Ślady po Saraj znikają
Pamięć po Saraj znika. Głos
z ni
ka
twarz znika uda ust
a
miedziane włosy lalki.
 
Krochmalona chusteczka, kołnierzyk. Papierośnica. Buty. Klucze do domu.
Klucze do domu.
 
TĘSKNI Ę ZA TOBĄ (ocenzurowano)
 
 
 

Votum (Saraj nie wróci)
V
 
 
 
Klucze do domu leżą pod kamieniem przy drzwiach
żeby Saraj, kiedy wróci – mogła wejść.
Od roku nie zmienia się nic. Nikt nie pyta
na głos, tylko wstydliwie na uboczu
 
czasem
 
matka, ani ojciec nie płacze. Nikt nie płacze po Saraj.
(Saraj nienawidziła domu. Nie kochała nikogo).
 
Saraj wie wszystko o cierniu. Rozumie wszystko
w naszym języku. Cierń jest podzielony między cztery osoby 
tak, że każdy ma swoją część i ona wystarcza.
 
Saraj ma inny cierń. Niepodzielony. Nie nazywa go
jeszcze, tylko ja widzę, że rośnie jak nigdy dotąd.
Silny, odżywiony we krwi, której nie znam.
 
Ślady po Saraj znikają. Nie ma wejść, ani drobnych rąk
na poręczy. Brakło nam czasu na wszystko na wszystko 
ja wiem, że ty wiesz;
 
trzymam wszystkie twoje włosy schowane
na inny czas, na inne miejsce
 
nigdy w pociągu.
Ty wiesz.
 
Chaim także więcej nie pyta, jest tylko zgoda na wszystko;
ciemna, milcząca.
 
 
 
 
 
 
Votum (Saraj nie wróci)
VI
 
 
Saraj ma usta z kamienia; wąskie i zaciśnięte. Jej miłość jest gorzka, dlatego nie możemy jej jeść. Jej miłość jest gorzka, dlatego marnuje się;
ciemnieje.
 
Kamienne usta Saraj nie wymawiają już naszych imion, tylko przekleństwa. Saraj wpatruje się w wodę tak, że szkło jej oczu odbija każdą, najmniejszą nawet ciemność.
 
Saraj gdy myśli o śmierci nigdy jej nie nazywa, zbyt mocno się boi.
Mówi o niej:
cynkowa butelka, kloszowa sukienka, biała kamelia.
 
W kamiennych ustach jest wejście do ciemnego brzucha, na jego dnie leżą zmęczone węże.
Saraj krzyczy z bólu, kiedy widzi nas we śnie.
Węże z jej brzucha budzą się, wychodzą
--
Nagle - nasze usta pełne są cudzej krwi, która zasycha na jej białych ramionach
 
 
 
 
Votum (Saraj nie wróci)
VII
 
 
Łagodne oczy Saraj kamienie na białej gładkiej pustyni przychylne obcym nieprzychylne swoim z krwi znienawidzonym 
  
ciało które wydało Saraj nie ma nic na swoją, ani jej obronę. 
Chmury wiszące nisko, nad ustami ciągną ponad ramiona, 
  
teraz będzie czas.
Saraj jesteś kamieniem w moim pustym ogrodzie 
  
podlewanie twoich korzeni zawsze kończy się 
płaczem
 
pożarem
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
VIII
 
 
 
Będą patrzeć na tą, którą przebili i boleć nad nią, jak się boleje nad jedynakiem, i płakać będą, jak się płacze nad pierworodnym. W owym dniu będzie wielki płacz w Dolinie Cedron, podobny do płaczu w Hadad-Rimmon na równinie Megiddo[1].
                                      



                               [1] Trawestacja za Księgą Zachariasza, 12:11


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 30 april 2013

Votum (Saraj nie wróci) VII

Łagodne oczy Saraj
kamienie na białej gładkiej pustyni
 
przychylne obcym  nieprzychylne
swoim z krwi znienawidzonym
 
ciało które wydało Saraj nie ma nic
na swoją, ani jej obronę.
 
Chmury wiszące nisko, nad ustami ciągną ponad ramiona,
 
teraz będzie czas. Saraj jesteś kamieniem
w moim pustym ogrodzie
 
 
podlewanie twoich korzeni zawsze kończy się
płaczem pożarem


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 30 march 2013

Votum (Saraj nie wróci) VI

Saraj ma usta z kamienia, wąskie i zaciśnięte. Jej miłość jest gorzka, dlatego nie możemy jej jeść. Jej miłość jest gorzka, dlatego marnuje się; ciemnieje.

Kamienne usta Saraj nie wymawiają już naszych imion, tylko przekleństwa. Saraj wpatruje się w wodę tak, że szkło jej oczu odbija każdą, najmniejszą nawet ciemność.

Saraj gdy myśli o śmierci nigdy jej nie nazywa, zbyt mocno się boi. Mówi o niej: cynkowa butelka, kloszowa sukienka, biała kamelia.

W kamiennych ustach jest wejście do ciemnego brzucha, na jego dnie leżą zmęczone węże.

Saraj krzyczy z bólu, kiedy widzi nas we śnie. Węże z jej brzucha budzą się, wychodzą


--



Nagle - nasze usta pełne są cudzej krwi, która zasycha na jej białych ramionach 


number of comments: 11 | rating: 15 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 25 january 2013

Głodny kawałek dla Kazubka

Kiedyś znów przyjdzie wiosna i nie będzie już śmierci, ani Krakowa; podziemnych przejść w tunelach nieoświetlonych miast. Nie będzie tęsknoty śniegu zmarzniętych dłoni lisich kołnierzy wilgotnych Sportów z pomiętej paczki.
 
Kiedyś znów będzie wiosna i młodzi chłopcy na Krakowskim Przedmieściu i stare dziwki na Żoliborzu.
 
 
Wódka znów będzie czysta i silna jak odwilż ’56. Czołgi  znów będą jeździć, rodzice będą nas płodzić – na przemian: wyże i niże. Ciągle
 
na hakach będzie kiełbasa, na półkach ocet i nylonowe szaliki dla samotnych mężatek. Nie będzie czekania w kolejkach, nie będzie tańczenia w SPATiF-ie, tylko musi przyjść wiosna, mieć przydział na życie, radio tranzystorowe i nową powieść Kundery. Wcześniej
 
przyjdzie grudzień; stanie się nic. Generał o 19.30 wystąpi w odznakach i okularach. Ciemność w zbiorczych paczkach będzie na wagę; import z Zachodu na Wschód.
 
Nie będzie ludzi spadających ze schodów, znikających bez słowa i dokumentów
 
*
Wreszcie
obiecali nam, że kiedyś znów przyjdzie wiosna i nie będzie już śmierci, ani Krakowa więcej.
 
 
a Niemki znów będą piękne


number of comments: 92 | rating: 30 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 24 january 2013

Argente

zwierzęta przechodzą przez bramy skute lodem
skulone, o sierści pełnej kruchego srebra
atłasowe oczy wystają za progiem ciemności
na długość rozbłysku, na milimetr snu;
na cierpliwe zamknięcie wieka


zwierzęta nie noszą imion, dlatego

jest czas, żeby to widzieć i nie płakać po nich.
Skóry goją się, srebro ciemnieje sierść
schnie na ogniu 


srebro ciemnieje
srebro ciemnieje
na oczach moich ślepych zwierząt.


number of comments: 15 | rating: 18 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 24 january 2013

["To jest czas matek... V"]

Lodowata ze strachu o ciebie odgryzam sobie głowę potem
płaczę tak, że w końcu na zawsze już stajesz się błękitny
skuty lodem, lutowy chłopiec bez ojca ani
matki
 
 
Kobaltowe dziecko siwieje mi w ramionach;
przejrzyste żyły dłoni służą do otulania zamykania
zatrzaskiwania drzwi nad głową, kiedy są
sny.
 
 
Lodowata ze strachu o ciebie rzucam się na łóżko
wtedy wszystko jeszcze jest zimą; moje ciało nie służy więcej
niczemu. Mówią - nie mogłam ciebie urodzić całego, tylko
po kawałku. Wreszcie
 
 
kiedy zmarznięty stoisz w ogrodzie przysiadają na tobie
sikorki, wydłubują słoninę odwracasz się do mnie jeszcze
raz, a potem wszystkie ptaki na zawsze
odlatują i wtedy właśnie zaczynają się
 
niebo i wszystkie te
ciepłe kraje


number of comments: 7 | rating: 13 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 10 january 2013

Wiersz dla Łagodnego

kiedy twoje ciało bezwiedne przechadza się
w cieniu Cergowej z szuflady matczynego biurka
wyciągam dla ciebie komplet kluczy, teraz
otwieraj kolejne drzwi
-
Otwieraj, Łagodny.
Patrz na daty, przyglądaj się. Pamięci.
Tablicy.
 
Przypomnij sobie, tamto lato na kolanach
Złotej. – Doskonale pamiętam, gdy sięgając do prapoczątków
dzieliłem się na czworo*.
 
Cicho. - Teraz słuchaj. Teraz będą inne cienie,
całkiem jeszcze nieostygłe; poprzecinane
wskroś, na głównej ulicy Heidelbergu.
 
Już wiesz – mówi matka. Zamknij szufladę.
Teraz zabiorę wszystkie klucze.
Stąpaj rozważnie.
 
Pod górą rozpływają się naraz wszystkie ścieżki
Zawsze już powrót wydaje się
niemożliwy





* fraza pochodzi z wiersza Jana Belcika "Lekcja" 


number of comments: 27 | rating: 29 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 23 december 2012

Votum (Saraj nie wróci) V

Klucze do domu leżą pod kamieniem przy drzwiach
żeby Saraj, kiedy wróci – mogła wejść.
Od roku nie zmienia się nic. Nikt nie pyta
na głos, tylko wstydliwie na uboczu
 
czasem
 
matka, ani ojciec nie płacze. Nikt nie płacze po Saraj.
 
(Saraj nienawidziła domu. Nie kochała nikogo).
 
Saraj wie wszystko o cierniu. Rozumie wszystko
w naszym języku. Cierń jest podzielony  między cztery osoby tak, 
że każdy ma swoją część i ona wystarcza.
 
Saraj ma inny cierń. Niepodzielony. Nie nazywa go
jeszcze, tylko ja widzę, że rośnie jak nigdy
dotąd. Silny, odżywiony we krwi, której nie znam.
 
Ślady po Saraj znikają. Nie ma wejść, ani drobnych rąk
na poręczy. Brakło nam czasu na wszystko na wszystko ja
wiem, że ty wiesz;
 
trzymam wszystkie twoje włosy schowane
na inny czas na inne miejsce
 
nigdy w pociągu.
Ty wiesz.
 
 
Chaim także więcej nie pyta, jest tylko zgoda na wszystko;
ciemna, milcząca.


number of comments: 11 | rating: 19 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 9 december 2012

Votum (Saraj nie wróci) IV

Ślady po Saraj znikają.
Pamięć po Saraj znika. Głos
znika twarz znika uda usta
miedziane włosy lalki.

Krochmalona chusteczka,
kołnierzyk. Papierośnica.
Buty.




Klucze do domu. Klucze do domu. Klucze
do domu.



II

Tęsknię za tobą






http://youtu.be/nUDhwAphm_0


number of comments: 9 | rating: 16 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 6 december 2012

Trajektorie

Przychodzenie do miejsc.
Przychodzenie miejsc.
Poszukiwanie.
Odnajdywanie. Odchodzenie 
do miejsc. Odchodzenie.



Powracanie.
Po
wracanie.



Pamięć.


number of comments: 10 | rating: 23 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 24 november 2012

Iss a Snedronningen

I
 
 
Królowa nic, tylko siedzi i czesze swoje złote włosy.
 
Mówią, że wróci zimą. Że wróci przed Świętami. Że jak właśnie spadnie z niej całkiem ten wielki śnieg. Za miesiąc, to znaczy, myślę i zawiązuję supełki na rogu sukienki, żeby pamiętać.
*
Kaj tylko przekazuje listy Królowej. Na adres w Heidelbergu; mówi, że wszystkie dochodzą, ale ja wiem, że Królowa nie czyta. Tylko czesze swoje złote włosy. I ogląda się w ciemnym lustrze.
 
Noszę wodę do pieca w małych rączkach; metalowe wiadro przecina skórę. Niania opatruje mi ranę. Niania boi się Królowej, mówi, żeby nie patrzeć za okno ani w lustro, żeby nie płakać więcej, bo Kaj już nie wróci. Niania nie wie gdzie on jest. Skulonymi palcami szybko żegna się trzy razy. Skórę ma słoną.
 
Królowa pisze w liście, że wróci, kiedy wróci i żeby nie być głupią i o nic już  nie pytać. Tylko czekać cicho. Jest strasznie zajęta i nikt nie może tam wchodzić, tylko musimy czekać, choć wiem, że nie na mnie czeka i ja nigdy nie wejdę.
 
Wróbel w mojej kieszeni niecierpliwie kręci główką. - Jeszcze nic, mówię, wsypując w ciemność garść suchej jarzębiny.
 
Sanie są pełne lisich skór. Zimą Królowa wróci i będzie mnie całować po białych plecach i zamarzniętym czole. Teraz, kiedy wysyłam jeszcze te kolejne listy to Kaj mówi, że Królowa nie wierzy ale nigdy nie odwraca twarzy. Czegoś bardzo się boi. 
 
Oczy masz wąskie jak szparki; zaciśnięte usta, malinowa kreska na ćwierć palca.
 
Królowa obiecała, że w końcu się spotkamy. Kaj patrzy za okno w stronę ciemnej ścieżki.
 
 
Wróbel wyfruwa z kieszeni. Nie będę więcej patrzeć w tę stronę. Nie mam cię czym karmić. Więcej nie pamiętam twoich białych oczu ani jakie masz zimne ręce. Złote włosy wielkie jak wschodzący księżyc zasłaniają mi rozsypane
wszystko.
 
 
Uwielbiam twoje lodowate pocałunki. Iskry jak łzy skapują mi wtedy po ramionach.


number of comments: 22 | rating: 18 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 12 november 2012

22, 59–62

- zaparłem się Ciebie
z rozpaczy drzewo
nie chce mnie
przyjąć 


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 14 october 2012

Tryptyk wrześniowy. 1939


  
Tego dnia kiedy Niemcy palili Żydów przed twoim domem twoja druga żona była jeszcze małą dziewczynką chowającą się w stodole na dźwięk spadających bomb. Dawno już nie nosiłeś tefilin, a twoja druga wnuczka, Saraj miała się właśnie urodzić - 
za pięćdziesiąt jeden lat. 
  
Tego dnia kiedy Niemcy palili Żydów przed twoim domem był wrzesień jabłonie w twoim ogrodzie na wzór boskiego - uginały się pod brzemieniem poznania dobra i zła. Pozostało ci trzydzieści pięć lat życia do mroźnej zimy ’76. 
  
Tego dnia kiedy Niemcy palili Żydów przed twoim domem twój nowy Iradam błyszczał do słońca; walizki zatrzymane na granicy nie wróciły nigdy ażurowa serweta prezent dla narzeczonej skądinąd też nigdy nie wróconej spłowiała tylko nieco 
na Majdanku


number of comments: 10 | rating: 13 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 4 august 2012

Votum (Saraj nie wróci) III

 
 
Saraj cała jest lękiem.
 
Miedziane druty na jej głowie drżą. Oczy bezpańskie psy porzucone ledwie, jeszcze śpią pod bramą; nie wejdą już nigdy.
Do domu wnosili nas wszystkich pojedynczo. Wywożenie było wspólne. Na jednym drewnianym wózku przeciążonym od ciał wszystkich sióstr (ciało Chaima wyniesiono osobno, był zupełnie taki niepodobny).
 
Saraj oszalała ze strachu.
 
Miedziane druty wypadły jednej nocy jak porażone gromem. Ciała spadały kolejno, wózek złamał się pod nami wreszcie, aż mężczyzna ukląkł z wysiłku wynosząc nas wszystkie na rękach, znowu pojedynczo. Patrzyłam jak Saraj zakrywa usta ręką tak, że nie było widać wcale twarzy, jakby miała tylko puste miejsce po wszystkim.
 
Saraj zabrała matkę.
 
Nikt nie wymienił imienia, nie padło ani słowo. Zamknięto pokój i tak drzwi zostały jeszcze wyważone; okna bez szyb. Dym gryzł mnie w oczy, choć widziałam tylko przez jedną powiekę. Zdjęto nam buty.
 
Saraj nie nosiła butów.
 
Ciała opadły na dno. Dół zasypano wapnem więc miałam znowu jeszcze bardziej białe usta. Śmiałyśmy się – małe dziewczynki - do swoich białych ust. Chaim leżał nieruchomo, jakby spał bardzo znowu zmęczony. Matki nie widziałam już nigdy.
 
Saraj z łysą głową nie wyglądała jak mała dziewczynka.
 
 
Nie tylko my byliśmy w dole, także inne małe dziewczynki podobne trochę do nas. Niektóre poznałam, choć miały zamknięte oczy i nie uśmiechały się. Wtedy już wiedziałam, że Chaim nie śpi; nie jest zmęczony. Z nosa, na białe wapno twarzy ciekła krew. Nie widziałam jego rąk, tylko inne, zupełnie obce, ciemne ręce jak zasypują nasz dół całkiem nagle robi się ciemno wtedy zaczęłam płakać, Saraj złapała mnie za ramię.
 
Na wszystko jeszcze raz opadły liście.


number of comments: 5 | rating: 17 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 25 july 2012

Votum (Saraj nie wróci) II

Saraj nie żyje.

IV

Po raz pierwszy zabito ją w pociągu. Także ja nie zdążyłam jej powiedzieć, że wyjeżdżam na Ałtaj; już raczej nigdy się nie zobaczymy.
Wzięłam w dłonie jej nieruchomą głowę: długo myślałam jaka jest do mnie niepodobna.
-
Saraj nigdy nie była podobna do nikogo. Najpóźniej ze wszystkich nauczyła się mówić. Nie ogoliła głowy. Nie modliła się.
Uciekła.
 
Matka ani ojciec nie płakali. Saraj nienawidziła domu. Nie kochała nikogo. Z jednym palcem obciętym za nieposłuszeństwo zawsze tylko milczała.
-

Saraj nie żyje.

V

Po raz drugi zabito ją w mieście. Saraj zawsze bała się miasta. Chodziła tylko jedną ulicą, po lewej wzdłuż muru. Na drodze Saraj stanął mężczyzna. Wysoki.
Saraj uklękła. Nie wstała.

Matka ani ojciec nie płacze. Nikt nie płacze po Saraj.
Ciernie wyciągam z palców co dzień rano. Krew ma kolor dojrzałych malin.


number of comments: 3 | rating: 12 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 22 july 2012

Votum (Saraj nie wróci)

I

Święta Teresa od Dzieciątka Jezus nie sprawi, że okaleczona siostra wróci do domu, uzna swoją winę; na powrót ucałuje pierścień matki i płaszcz ojca. Ogolą jej głowę: miedziane druty opadną pod drewniany stołek. Chaim zamiecie wszystkie włosy niespiesznie zachowując jeszcze wbrew zakazowi jeden mały pukiel z głowy siostry (na potem jak powie) - może sie jeszcze przydać, kiedy będziemy próbowali znów ją przywołać.

II

Saraj wywieziono, żeby nigdy nie wróciła. Zapomniała jezyka, którym mówi. Więc wtedy właśnie, ona nie wróci.
Matka ani ojciec nie płacze. Nikt nie płacze po Saraj. Tylko jest cierń, wielki jak stare drzewo z ogrodu Synaj.


III

Cierń jest podzielony między cztery osoby tak, że każdy ma swoją część i ona wystarcza. Saraj nic nie wie o cierniu.
Albo też wie, ale udaje, że nie rozumie już nic w naszym języku.


number of comments: 12 | rating: 16 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 21 july 2012

Mathesius II

Chciałabym wejść do twojego pokoju jeszcze raz, ale nie mogę. 
Ręce czarne od jagód, zaciśnięte noszę w kieszeni. Wiem, że czekasz na mnie przy stole, ale matka nie pozwala ruszyć drzwi. Nienawidzę jej za to; co dzień mówię pacierz do świętego Józefa, żeby umarła. Nie mogę wejść do twojego pokoju, więc stoję pod twoimi oknami i myślę, czy mnie tam znajdziesz. Jestem taka płaska i mała, że mnie prawie nie widać, więc chyba i ty mnie nie widzisz - myślę sobie wreszcie, dlatego zmarznięta i zła wreszcie odchodzę. 

Matka waruje klucz dzień i noc tak, że chyba już stał się częścią jej tłustego, wstrętnego ciała. Wydaje się, że nie ma szans; chyba nigdy już cię nie zobaczę. Dlaczego nie możesz po prostu wyjść do mnie? Przecież wszyscy podobno to robią. Ona nie odpuści, bo wie, że tam jesteś dokładnie właśnie i dlatego nikomu nie da wejść, tylko sama ciągle tam siedzi, że niby tylko ona ma prawo bo mówi, że cię urodziła przecież. Nienawidzę jej za to, ale już nie modlę się, żeby umarła. Myslę tylko o tym, żeby cię spotkać.


Jutro minie trzy lata. 


number of comments: 1 | rating: 13 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 22 may 2012

Kassidim. Wiersz ostatni dla Saszy Jakuszyna

I
kiedy zmarli wstają z grobów płoną
domy, które wybudowali; giną
zwierzęta, które przynieśli; kobiety 
milkną, tracą słuch; piersi  
wysychają źródła Eufratu

II
matki noszą wodę w kamiennych stągwiach
zmarli przychodzą po matki uspokajają
czarne twarze poją mlekiem (matki
nie ustają w płaczu)

III
cierpliwe zwierzęta wracają na dźwięk
twojego głosu Adonai utulić matki
zmarłych (matki
nie ustają w płaczu) 

IV
kiedy zmarli wstają z grobu kamienne
stągwie pękają milion lat potem matki
wchodzą do źródła; kiedy zwietrzałe ciało
usypane z popiołu roznosi wiatr znad Morza
Czerwonego
-
twoje spierzchnięte wargi pełne soli całuje
wąż 


number of comments: 20 | rating: 23 | detail


10 - 30 - 100  



Other poems: Znieczulenie miejscowe, Odpowiedz, Wierszyk dla mistrza świata w toprocku, Sign*, Obiekty ruchome, dalekie trajektorie, Wiersz dla Lisicy, saraj (post mortem), nie masz ze sobą nic wspólnego*, Wnyki, Krótka ballada o szyciu, śava°, Wiersz dla Białej, Votum. Poemat dla Saraj, Votum (Saraj nie wróci) VII, Votum (Saraj nie wróci) VI, Głodny kawałek dla Kazubka, Argente, ["To jest czas matek... V"], Wiersz dla Łagodnego, Votum (Saraj nie wróci) V, Votum (Saraj nie wróci) IV, Trajektorie, Iss a Snedronningen, 22, 59–62, Tryptyk wrześniowy. 1939, Votum (Saraj nie wróci) III, Votum (Saraj nie wróci) II, Votum (Saraj nie wróci), Mathesius II, Kassidim. Wiersz ostatni dla Saszy Jakuszyna, Ponieważ nigdy dorosła, Fuga grudniowa (Fall/ Winter. Midseason Death - Salesman), [„To jest czas matek…” IV], Rex Iudaeorum*, Madonna bez dzieciątka, Listy do Toronto, Śmierć naszła Olgę w kąpieli, , F44.3, bet, Poronna, possibility*, imperfectum, jeszcze nie ostygłeś w ziemi, Najpierw, małe ciała, viaticum, [ Sąsiadka spod trzynastki śpi w perłach ], Na potem, 1 czerwca. Shoah, Z gier i zabaw dziecięcych I. Trafiony - powieszony, Diapozytyw, Ostatni rok, [znów śnią mi się wszystkie zęby ...], włosy przerosły wszystko, Mathesius~`, columbarium, canto - 1942, dzieci nie powinny*, na końcu ciemności zawołasz moje imię, n i e m a n a h a c z a, do diabła z Robertem Roburem, na ptaki nie ma innego sposobu, Wyjdź. Wróć. Wróć., Tryptyk Jeruzalem. 1910, Z listów do Petrarki, Gewura, Drezno – Kijów. Podróż I, głowa dziecka leży na dnie morza, za trzy dni urodzisz, bezterminowo, w głowie Owidiusza, Interakcje, Do Sylvii Plath, [od czasu kiedy śmierć okrzepła w twoich oczach...], [kobieta kiedy rozpacza rodzi siwe dziecko...], Hodowla, nie wyrasta z niej żadna mała śmierć, Wracaj, Bebenin..., teratoma, Na urodziny Herty Müller, ostatnia kolacja, errata, [Jej dom zawsze zamknięty...], Contra vim Mortis, [leżę na smyczy...], [„To jest czas matek…” II], wyjdź, Prawidłowości, [„To jest czas matek…” I], [Moskwa was pożre], patrzę za ciebie, ja, córka, *[Już długo nie zostanę...], ***, optyka, [Interwał. 6 lat], Raport z pamięci, albo do towarzyszy krytyków, [Mówię do twoich ślepych oczu…], [Tiferet ]*, [śmierć w Chanel, albo Madame Leukemia], całość/ ciągłość, ***,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1