3 january 2013
3 january 2013, thursday ( dea(r)th )
A teraz będzie głód. Czysty, pożywny.
Zimno mi w usta i nie mogę więcej. Nie wezmę niczego, co dałoby się strawić.
Oddychanie jest rodzajem jedzenia. Jest też rodzajem wydalania. Jednocześnie.
Natychmiast. Pęcherzyki płucne żrą chciwie jak świnie. Zawsze kiedy brak mi oddechu myślę: "moje świnie wciąż się nie nażarły". Moje pęcherzyki nie dojadają.
W kołysaniu się jest pewna granica dla ciała. Amplitudy wychyleń po obu stronach.
Leżenie jest stabilne. Jak głód.
Znikanie jest głodem. Znikanie jest pełne wychyleń.
Amplitudy głodu.
Docieranie do miejsca, w którym skóra jest przejrzystą kalką kreślarską, spod której wychyla się schemat anatomiczny na potwierdzenie.
//
" Na Pani ciele można zdawać w ciemno egzmin z anatomii. Czuć wszystko".
- Gdzie jest usadowiona rozpacz, pytam.
Wtedy właśnie lekarz nie wie.
28 march 2024
It Is Getting DarkSatish Verma
27 march 2024
NarcyzJaga
27 march 2024
2703wiesiek
27 march 2024
To były piękne dniabsynt
27 march 2024
Drobiazgi.Eva T.
27 march 2024
Wearing The Crown Of ThornsSatish Verma
26 march 2024
Margo5absynt
26 march 2024
2603wiesiek
26 march 2024
Good ByeSatish Verma
25 march 2024
NaturalnieJaga