Jarosław Baprawski


Dopóki nie zerwie się sznurek


codziennie z zaciśniętą pętlą w drogę
drogi której nie czuję pod stopami
lecz wiem że jest pokrętna
i do dupy jak wzgardzony taboret
i mogę żyć z tym sznurem
i mogę przebierać nogami
                                                     
w nicości bezwolnie dyndając
otwartymi oczami patrzeć w sufit
szarpać na haku lub spokojnie zdechnąć
pogodzony jak kukiełka                            
na którą zabrakło materiału                           
lub tchnienie stwórcy było zbyt słabe 
by dała radę dzwignąć główną rolę 
                                    
w teatrzyku życia
mogła pić
pierdolić
a nawet kochać

w kilku odsłonach
rozłożyła wszystkie role
fikcyjnych bohaterów
pozostała sobą

wywrócona na drugą stronę
między sceną a kurtyną tańczy na wietrze
za pijanym suflerem przekręca kwestię

w poezję bez picu
dopóki hak w suficie



https://truml.com


print