stani


wigilijne bajanie



tak pięknie wierzyłem w żłóbeczek w stajenkę 
gdy pierwsze rodziłem na kolanach słowa 
roraty pasterki na choince świeczki 
wanilia i drożdże w świątecznych ozdobach 

a dziś się kolędą rozbijam o duszę 
ukradkiem chowając żal niezrozumiały 
i modlitwy łamię w niezdarny okruszek 
składając w ofierze na obrusie białym 

nie rozumiem boskich planów rozrzutności 
z kartezjuszem włażąc w wątpienia odmęty 
bo mi się kolęda nie klei w miłości 
a ja w tangu życia w połowie zaklęty 

stanę o północy gdzieś przy szopce z boku 
wpisany w rozgrzaną do nieba pasterkę 
a ty mi łzę zdejmij zakręconą w oku 
i bez słów się przytul i weź mnie za rękę 



https://truml.com


print