Andrzej Talarek


Ja, Piłat


 
Nie jestem poetą pięknego ducha wiosny łagodnej zielenią
wiary nadziei miłości które nie są świadome w swoim dziecięctwie
niewiary beznadziei nienawiści zaprzeczenia wszystkiego
co dajemy do rozumienia dzieciom by były szczęśliwe
 
i mówimy im
że powinny wierzyć Mamie i Bogu który jest
tak samo wiarygodny
że kiedyś dorosną szczęśliwe
i że miłość jest oczywista jak Matka
 
kiedy nie rozumieją nie widzą
żebraczki przycupniętej na krawężniku rozdzielającym
jej świat od świetlistej promenady ludzi sytych
radośnie roześmianych uślinionych stworzeń
w zespół Downa w jedno włączonych w poczęciu
małych murzyniątek z rozdętymi od głodu brzuszkami
albo po prostu zaszlachtowanych jak prosięta
bezzębnych matek zobojętnionych narkotykiem śmierci
 
kiedyś zobaczą światy ukryte za niewidzącymi oczami
zwrócą twarz zakrytą do głosu z ich duszy
zapytają w rozpaczy Panie a jeśli będzie w Sodomie
dziesięciu sprawiedliwych czy nie spalisz miasta
i będą szczęśliwi że to ich Bóg uczynił wybranymi
bo już poznają że nienawiść kłamstwo cierpienie śmierć
stanowią fundament egzystencji
są lustrem bez którego wszystko przestaje istnieć
 
bo całe życie jest złudzeniem
odbiciem naszych wyobrażeń
w obliczu Boga
 
nie chcę śmierci tego sprawiedliwego
którego stworzyłeś Boże i posłałeś między nas
ale nawet Ty nie umiałeś wymyślić innego świata
dlaczego mnie takiego urodziłaś pyta dziecko
dlaczego stworzyłeś taki świat pyta dorosły
może lepiej było nie poczynać
 
nie jestem winien krwi sprawiedliwego
który umiera bym ja żył
płaczę nad jego losem
ja Piłat
 
 
 



https://truml.com


print