Jarosław Baprawski


Horyzonty









za zimną bramą
pożydowskiej kamienicy
kocie łby
wystają z rynsztoków
 
na krawężnikach
gromadka dzieci
o buziach sinych
puszcza zapałki
w śmierdzącym potoku
 
porwane koszule
nie chronią od zimna
trzeźwa matka
wątpliwa sprawa
 
tylko te oczy
głęboko smutne
wypadają obco
na brudnej ulicy
 
ojciec menel
gdzieś leży za rogiem
 
gołe i bose
maluchy
 
sprzedadzą puszki
podzielą groszki
 
gorzki to cukier
 
czy jest ktoś chętny
podzielić się życiem
 

wzrok tłumów
pobiegł sklepieniem


ciało Chrystusa

amen


 





https://truml.com


print