gabrysia cabaj


Ponury


żyć na wyspie wynurzonej onegdaj
mieć krzesło biurko
tonące
w szarych książeczkach

łóżko które jest łódeczką odpływy
przypływy szum ból

aby go obłaskawić mówię
no już dobrze bólu cicho cii

więc jesień i smętny uśmiech
nieutulony w żalu
na chmurnej wyspie zgryziony mgłą

listopada

.



https://truml.com


print