Dan Mur


Ten jedyny


na polanie konie łbami przytulone
głaszczę grzywę wplatam wiatr
klacz cicho rży
unosi spokojnym kłusem
zmysły kobiecości rozpalone
cugle w twoich rękach
nasz galop dopiero rozpoczęty
stukają kopyta
jadę wierzchowcem ognistym
iskry rozrzuca namiętne
porywa szalonym cwałem
połamie poniszczy i zniknie
a tam cichy łagodny rumak
ułoży z kwiecistych łąk posłanie
utuli zapachem siana
słodyczą warg uciszy lęk
wierny oddany
wciąż na mnie
czeka



https://truml.com


print