Wieśniak M


nie gotowi


Niedawno w telewizji pokazywali kolejkę do nieżywego dyktaora w Misracie. Tata przyprowadził dzieci aby mogły "to" zobaczyć na własne oczy. Wszak to historyczna chwila. Z rodzinnych albumów pamiętam fotografie trumienne. Niebioszczyk w otwartej trumnie w towarzystwie zgromadzonych żałobników. Świadczy to o tym że jeszcze do niedawna także u nas śmierć nie była tematem tabu.
Dziś nasze pociechy izolujemy od takich sytuacji. Mówimy najmłodszym że ktoś tam poszedł do nieba, a dziecko wyrasta w przekonaniu że śmierć nie istnieje. boleśnie odczuwa odejście najbliższych, ale go nie ogląda, nie oswaja z widokiem ostatecznym naszych szczątków. Wyrastamy obok. Odgradzając od świata umarłych monumentalizmem pomników, zdobnictwem nagrobków, morzem kwiatów i zniczy i nic z tego nie rozumiemy. Przychodzi moment w którym może nas to spotkać. Nieboszczyk pod kołami, starszy mężczyzna na chodniku, ktoś z bliskich. Co wtedy się z nami dzieje. Wiem że duża część ludzi w otępieniu przygląda się scenie, marząc aby to był tylko sen. Aby ktoś zabrał nas, albo zwłoki przysypał zakopał, a my byśmy spokojnie mogli wrócić do codziennych spraw. Jednocześnie inscenizowana śmierć na ekranach telewizorów spowszednia nam przemoc,znieczulając na cierpienie......Nie wyciągam wniosków, nie wiem czy to słuszne że odcinamy się od tej części naszej rzeczywistości . Wiem jedno...nie jestem gotowy.



https://truml.com


print