Alutka P


Kiedy siedziałam to była jazda - bez trzymanki


trudno było i nie do wiary
przez trzy noce
nastroszona na grzędzie
do koguta mówiłam hola
ja tu siedzę za politykę
nie za kurewstwo


w ptakach drzemie dziwna siła
kłapią dziobami o świcie
chochlą się zajadłe w stadłach

podnoszę powiekę nogi i ręce
niepokój w trelach
pokłada się sen
ruchliwych macek ciemny pląs
w dąsach i krzakach
ukryła pociąg z zawiązanymi oczami
jedzie tyłem na przód
marsz
w kieszeniach noszę skwapliwie
drżenie rąk
nogi rozchodzą się jeszcze
grzeszny wymyk

pod kontrolą trójki
raz dwa trzy
bielszy odcień nocy
kładzie się cieniem
na słynną już piątą pięć
budzik - pięść
a gdzie prawo



https://truml.com


print