gabrysia cabaj


Opał


byłam w kuchni gdy za oknem wierzba
runęła
pod naporem piły mechanicznej
z ręki młodego człowieka którego ojciec
w dzieciństwie do lasu gonił przed zimą

myślałam że ramiona ma łagodne w sam raz
do przytulania mojej córki
do noszenia storczyków swojej mamie
na urodziny

i choć drzewem rosnę niezmiennie
nie napiszę ckliwego wiersza
o szafocie o włosach odgarniętych z karku
przed ścięciem

bo człowiek czytający poezje
ma być twardy i rozumieć uciążliwość
życia nieuchronność śmierci

i proszę mi wybaczyć brak puenty

.



https://truml.com


print