Wieśniak M


gazetka


Była punktualnie. Umówiony znak rozpoznawczy - gazetka pod pachą, radoście wyciągnęła nagłówek na powitanie. Właściciel gazetki, przystojny brunet, okazał się nadzwyczaj eleganckim kandydatem. Ujął ją i rękę, którą może o kilka sekund dłużej przytrzymał przy ustach, niż by  to nakazywała przyzwoitość. Solidnie do tej pory zatknięta gazetka, wypadła bezradnie na kolejnym zjeździe jedynie słusznej.

   Kolejną zobaczyła w dniu ślubu. Miał ją przy sobie czekając przed kościołem. Ujrzawszy ją, taką szczęśliwą, wiosenną przez moment zawahał się. Gazetka zadrżała, po czy wylądowała w rękach świadka.
Uśmiechnęła się. Ten widok ją rozczulił. Tak się przecież poznali. On czekający na nią z gazetką.

   Nie mieli nic. Tylko siebie. Marne zarobki państwowych urzędników. Perspektywę mieszkania społdzielczego za 15-lat i....gazetkę. Ta na stałe zagościła w ich domu. Na początku z wypiekami czytali rubrykę z numerami loterii. Potem niefartowna gazetka wędrowała po kawałku z drugim śniadaniem do jego biura.
   Mijały lata. Wynajmowana kawalerka ledwie mieściła teraz już czteroosobową rodzinę. Nie wyjeżdzali na wakacje. Brali do domu każde zlecenie, by związać koniec z końcem. Rezygnowali z ubrań, z kina, teatru i jedynie gazetka na stałe zamieszkała w ich domowym budżecie, stopniowo poszerzając zakres zainteresowań pana domu. Początkowo były to jedynie wiadomości sportowe, później dołączyły informacje z kraju, zagranicy a w końcu nekrologii.
  Poczuła się zagrożona. Podjęła rękawicę zaczynając nierówną walkę....z gazetką. Szły łeb w łeb. Przelatywał gazetkę po łebkach w pietnaście minut, potem ją.
 Stpniowo to gazetka uzyskiwała przewagę. Zapełniała coraz więcej czasu i miejsca.

  Po piętnastu latach na stałe wypchnęła ją do kuchni, pieszcząc dwukrotnym czytaniem coraz słabsze oczy męża. Dawniej właściciel, dziś niewolnik, celbrował każdy nowy egzemlarz, zaczynając od pierwszej strony kończąc na stopce redakcyjnej.
   Stawała czasem w progu kuchni obserwując życie zamknięte w drobnych, mimicznych ruchach twarzy. W balecie palców na stronicach, nerwowych wymachach nogi założonej na nogę.
 Nie zauważał jej. Spoza gazety nie docierały żadne odgłosy mogące świadczyć o zainteresowaniu jej osobą. W czasie posiłków, nawet nie patrzył w stronę talerza. Nie krytykował, nie zachwalał, nie wyrażał emocji. Nawet wtedy gdy podała mu grzybki. Zjadł i przesunął talerz na środek stołu. A ona jak zwykle poszła do kuchni. On przewrócił stronę na rubryki ogłoszeń
   Zaparzyła kawę.Tak jak lubiła. Z mlekiem i z dużą ilością cukru. Wróciła do pokoju. Jeszcze miał drgawki.
  Przykryła go gazetką....



https://truml.com


print