Wieśniak M


nokia


Wczesną wiosną wyrwał mnie z zimowego uśpienia dzwonek telefonu.
Odebrałem zdziwiony tym nagłym zainteresowaniem moją osobą. To była pomyłka, dyskretnie spytała, czy nie przeszkadza i czy oferta sprzedaży samochodu wciąż aktualna. Nie mam samochodu, ale głos był tak ciepły, tak serdeczny że trwoniąc resztki przyzwoitości, narażając ją na koszty, kontynuowałem rozmowę. Ta poszybowała w rozmaitych kierunkach. A to o pogodzie, a to o planach wakacyjnych,
o polityce - tyle wszak się w niej dzieje.

Nokia - przyjacielska, ciekawa, intrygująca, komunikatywna...

Można by pomyśleć że na tym ta historia się kończy. Nic bardziej mylnego. Nokia dzwoniła coraz częściej, rozmowy trwały coraz dłużej. Lista tematów zdecydowanie się zawęziła do zagadnień filozoficznych, egzystencjonalnych.

Nokia - oczytana, filozofująca, intrygująca, pomocna...

Początek lata to już pasmo niekończących się telefonów, pełnych szczebiotu, kokieterii i ciepłych a nawet gorących słów, zdań, referatów. Nokia dopadała mnie przy obiedzie, w ubikacji, na ważnej naradzie. Nie pozwalała na chwilę wytchnienia.

Nokia- uwodzicielska, kochająca, obłapiająca, rozkoszna...

Koniec lata przyniósł pierwsze objawy zmęczenia. Nokia milkła. Nie dawała znaku życia przez cały dzień, by potem jakgdyby nigdy nic powrócić do wczesnoletniego rozpasania. Rozmowy trwały do końca baterii, a po włączeniu telefonu, najpierw nadlatywały bzyczące sms- y, pełne wymówek a potem ciepły głos każący ignorować te niepokojące sygnały.

Nokia - nierówna, oobrażalska, deprymująca...

To był początek października. Zamilkła. Dmuchałem w słuchawkę, potrząsając energicznie próbowałem zmusić ją do wydania dźwięku. Nic. Cisza. Kupiłem nową baterię, lepszą ładowarkę i czekałem. Cisza zaczęła być nieznośna. Zacząłem sobie z nią radzić czytając książki, oglądając telewizję. Uporządkowałem wreszcie zdjęcia w albumie. Ciągle jednak zerkałem w kierunku telefonu, sprawdzając pocztę, zasięg i stan baterii. Wreszcie zadzwoniła.

Nokia - płacząca, depresyjna, milknąca...

Do końca jesieni dzwonki były nieregularne. Czasem zwiastowały jedynie ciszę w słuchawce. Sms-y kiedyś tak pełne eksresji, zawierały zdawkowe pytania z nieszczerym emotionkiem. Zaczęłem pić

Nokia - zdawkowa, smutna, przygnębiająca...

Dwa dni przed Bożym Narodzeniem zamilkła. Czekałem. Ubierałem choinkę, śpiewałem kolędy, witałem Nowy Rok. Nic. Zdechła. Umarła na amen. Nie pomogły zaklęcia, nocne czuwanie, urlop okolicznościowy ( by nie przeoczyć znaku życia). Skończyło się.

Nokia - pi pi pi pi pi pi pi pi pi

Wczesną wiosną poszedłem z nią do parku. Słońce świeciło cieplutko. Przyroda budziła się do życia. Ptaki śpiewały jak oszalałe. Czasem śpiew przypominał o dawnym rozśpiewaniu mojej nokii. Wyjęłem ją z kieszeni. Ostatni raz popatrzyłem na nią. Uśmiechnęłem się szeroko do własnych myśli. Wstałem i poszedłem do domu. Nokia została na ławce. kiedy oddaliłem się o kilka kroków usłyszałem wyraźny sygnał mojego telefonu. Nie odwróciłem się.

Teraz mam samsunga



https://truml.com


print