ziza


Pani melancholia


We mgle śpi moja pani
lodowatą dłonią przynosi łzy
z deszczem śpiewa rozpaczliwie
czarnym pyłem sypiąc w twarz

Rzuciła me szczęście
w ognisko chciwych płomieni
i z szarym dymem śmiała się
do mego serca

Czule całuje me oczy nocą
obiecując kolejny ranek szarości
piękna blada księżniczka
włóczy się za cieniem
w cudnie uśmiechnięty dzień

Królowo pękniętych serc
tak lekko stąpasz po dywanie
ostatnich pięknych słów
depcząc je niczym chwasty
nie zrozumiesz nigdy krzyków
płynących ze mnie

Ja chcę żyć!



https://truml.com


print