Julka


Stopy


Kiedy były małe, ściernisko kłując ubóstwo,
sklejało palce lepką czerwienią. A później,
zaczęła się stroma kamienista droga
i poszukiwanie własnego skrawka świata.

Kamienie dorastały podobnie jak stopy,
bezwiednie związane ze sobą na dobre i złe,
tak nieodstępnie, od miasta do miasta.
Pod chmurami - razem, choć nie w jednym celu.

Mnożyły upadki (niby niechcący,) a tak boleśnie.
Świetliki nad bagnem i metamorfoza.
A gdy rosły kwiaty, padały deszcze, balsam
na gojące się rany - i znów świeciło słońce.

Najgorsze są niepożądane zaskoczenia.
Przeleci prosta linia, która już nic nie znaczy.
Zimne stopy staną w pozycji pionowej
i tylko - niewiadoma długowieczność.
 



https://truml.com


print