Andrzej Talarek


Oda 20 księga II Horacy


To efekt mojej zabawy tekstem klasyka, chyba się na mnie nie obraził za zniekształcenie jego tekstu, bo odkąd to napisałem, rymuje mi się coraz łatwiej. Nie wiem, jak ten tekst ma się do oświadczenia poniżej, ale nie zaznaczyć kratki  też nie byłoby dobrze.

 

Nie na skrzydłach stalowych pod Niebo się wzniosę
Niby ptak, ale wzlecę na skrzydłach mej sławy,
Tam, gdzie głos nie dociera gawiedzi plugawy
I tam, gdzie Nieśmiertelność łamie Śmierci kosę.
 
Porzucę ziemskie miasta i łabędzia lotem
Polecę, chociaż  jestem  z człowieczego rodu
I Styks mnie nie pochłonie, ni cienie zachodu
Nie najdą na me dzieła zroszone mym potem.
 
Już skóra na mych rękach zakwita piórami,
Już ciało moje  całe puch biały pokrywa,
Już się ptak śnieżnobiały do góry porywa,
Aby w locie swobodnym mierzyć się z chmurami.
 
I jak Ikar nie lękam się Słońca nad głową,
Choć lot mój jest mądrzejszy o jego przypadek,
Z góry Libie oglądam, wód wielkich upadek
Na brzeg Bosforu ciasny, jutrzenkę różową.
 
Patrzą na mnie Kolchida  i jej Runo Złote,
Dacji naród waleczny i Italii  miasta,
Hunowie, których groza z dniem każdym narasta,
Hiszpanie i Galowie, zdziwieni mym lotem.
 
Niechaj więc na pogrzebie  moim nikt nie płacze,
Bo to nie pogrzeb wcale, ale wzlot na Nieba
I pustych mi przemówień pogrzebnych nie trzeba,
Lepiej gdy uśmiech jasny na twarzach zobaczę.
 
 



https://truml.com


print