Sede Vacante


Świr


Pani doktor, poproszę lek na wszelkie zło.
To, co dotknąć mogę i to panoszące się daleko stąd.
Poproszę lek na ludzi. Tych wszystkich co mnie krzywdzą lodowatym sercem,
tych co nie rozumieją, że czasem jestem dzieckiem.
Poproszę lek na paranoje, lęki i nerwice,
poupychane na siłę przez otoczenie, którego nienawidzę.
Poproszę taki na ból,  na ukojenie gnijących ran,
zadanych przez cywilizację, co wszystko przelicza na walutę i  czas.
Poproszę o śmierć. Ale żeby nie bolało, najlepiej od zaraz.
Zaprawdę wariuję. Szaleństwo mnie trawi.


Duszę się i widzę cztery światy w jednym,
chemiczne powietrze i te wiecznie głodne sępy.
Pokonuje  mnie choroba, słabość wiary w ideały,
pośród katów wyznających kult władzy bez granic.

A więc Pani Doktor, dziesięć kartek na chorobę,
leków paczkę, tych potężnych, żeby oczyściły drogę.
Nóż pod stołem, tak na lewo, żebym miał alternatywę,
gdyby nie chciał mnie wypuścić z swoich łap gówniany żywot.  


"Nie dostaniesz  tej tabletki. Noża, trutki, ni kwasu w żyły,
Boli, bo ma boleć.  Żyj skurwysynu.



https://truml.com


print