Florian Konrad


Malleus M.


płukanie żeber, ogień na termity 
 
burza pachniała żelazem, cierniowymi owocami 
rdzą zdartą z henochiańskich kluczy 
(twoje włosy smakują dymem, rabbi
- wymamrotał sowicie opłacony pajac) 
  
Maria M. klęczała z otwartymi ustami po spieczone, święte 
ślina ciekła po obroży
 
na chrzcie mistrz nazwał cię Lady Abel 
picassiańska wycinanka, żyłoplenność
 dostałaś węch i stopy byś szła cała 
w guernicznym rżeniu koni, cała w ich krwi
-szeptała garstka smutnych pierrotów
 
deszcz przerzedził tłumy, zbyt szybko ugasił chrust 
nie było widać kości, tylko węgle 
(kto wygrał w trzy kubki?)
 
kretynka w porwanym płaszczu 
wzywała imienia pala. nadaremno
 
i koniec. bez braw. cisza- jakby zakorkowano
butelkę z głosem
 
twarz mistrza przeszył czerwony dreszcz 
-strasznie oporni ci nowi, za wolno płoną
 



https://truml.com


print