lajana


(...) którego imienia szukam


przed deszczem uwalniasz jaskółki
tracą rozum w tańcu kółkami wokół pustki podwórza
spragnione szaleństwa w sobie widocznym celu
bez poczucia czasu do pierwszego błysku
który rozerwie niebo milczysz
 
włączasz muzykę na cebry wody pod rynnami
później uśmiechem nad miastem przez pryzmat
przerzucasz światło aby wabić w wielokolory
 
pole słoneczników zasilasz drobinami ciepła
na złoto rozmienione piaskami czesanymi falą
wód w których pozwalasz mieszkać rybom bez głosu
koralom bursztynom perłom rozkazujesz służyć
w klejnotach kryjesz się nierozpoznany
nawet tam gdzie ciemność zaciera źrenice
 
latawce wpatrzone w chmury puszczasz swobodnie
wiatru nie szczędząc na skalnej półce cieszysz widokiem
w dole zasypiają miasta do świtu dasz im gwiazdy
harmonią świateł rozbudzą wyobraźnię poetom
dzieciom na baśnie zamienią dotyk matczynej dłoni
 
wszędzie tej samej chwili strzeżesz niewidoczny
 
spotkałam cię przed burzą
byłam jaskółką



https://truml.com


print