wicherek1989
5. Kotwica zdrady (cykl)
Dłonie mamy splecione 
Leżymy obok siebie ja i Ty 
W chwilach jak ta teraz trwająca 
Czas wolniej płynie jak skazańcowi 
Przed wykonaniem wyroku śmierci. 
  
Chcę zostać Twym aniołem 
W tej jednej chwili miłości 
Dzisiejszej nocy dla Ciebie 
Zaprzedam duszę diabłu 
Bym się stał aniołem z piekła rodem. 
  
Rozbierz mnie, opętaj sobą 
Mój nie do końca zdrowy rozsądek 
Bym mógł stanąć i ją zabić 
Po cichutku i szybciutko 
Zrobię to sztyletem zdrady. 
  
Dałem krok naprzód bo już dawno 
Wygasła ona w nas 
Głęboko w umierającym dniu 
Księżyc jasno świeci  dając radość 
Rozświetlonym wspomnieniom. 
  
Wiosna - leżymy pośród kwitnących ogrodów 
Lato - upajamy się gorącym słońcem 
Jesień - rzucamy się w kupki złotych liści 
Zima - spacerujemy po białym puchu. 
  
Obrazy przed oczyma jak film przelatują 
Jestem szczęśliwym głupcem 
Uśmiecham się bardzo szeroko 
Spoglądając spokojnie bez nerwów 
W otchłań starej studni miłości. 
  
Do której wrzuciłem bez skrupułów 
Resztki naszej miłości 
Miała skrępowane ręce i nogi 
Wygasła w nas jak gwiazda na nieboskłonie 
Nie potrafiąca mnie zatrzymać. 
  
Patrzyłem na nią z góry wyniośle, dumnie 
Nadal jesteś taka piękna 
Mimo że martwa, nie dająca szczęścia 
Patrzę na Ciebie z ulitowaniem 
I nadal tak bardzo mnie pociągasz. 
  
Wpadam w ten stan tracąc myśli 
Patrząc na spokój ust Twoich 
Wypiłaś moją krew i zabrałaś cześć duszy 
Jestem martwy w Tobie 
Lecz żywy i szczęśliwy w mej kochance. 
  
Poczuła w łonie delikatne kopnięcie 
Wstrzymując oddech położyła dłonie na brzuchu 
Przy otwartym oknie wśród muzyki świerszczy 
W głowie scenariusze zemsty się kotłują 
Wybacz mi jeśli nie powstrzymam się od łez 
Płacz rzeczą ludzką. 
  
W obłędzie który ją otoczył 
Dziecko - myśl nie potrafiąca opuścić głowy 
Zabrzmiała jak wyrok śmierci na młodości 
Samotnie tonie w cieniu swego pokoju 
Zalewana łzami poduszka milczy 
Na ciche pytanie - dlaczego ja ?!
 
Ciche szepty ciszę nocy przerwały 
To jej szlochanie 
Żali się do Boga 
że została zdradzona, porzucona 
Dłonie do wszechmogącego składa 
Lecz ręce w bezradności rozkłada.
Ewusia 1989 i Nierealny
https://truml.com