Mirka Szychowiak


Zgaśmy ten dzień


Zbyt długo czekał, w końcu wygasł.
Zderzenie czołowe z powietrzem,
pękła czaszka, a świat wdarł się
do środka ze świstem.

Pozamiatane.

Nie tamuj ruchu, odejdź na bok,
niech wypłynie smoła. Zastygnie nie
w miejscu, gdzie nie ma drogi. Obok.

Ja jestem twoją drogą.

Układam się kostka przy kostce,
przed zakrętem wybrzuszam - zwolnij.
Przy znieczuleniu miejscowym nie ma bólu,
jest strach. Zaciski na brzegach ran
to tylko zimne dłonie. Dziwne uczucie,
że ktoś ogląda twoje bebechy i może
przypadkiem zahaczyć o serce, skaleczyć.

Wystarczy na dzisiaj.

Zgaśmy ten dzień. Szwy muszą
się wyspać, ślady utrwalić.
Rano obejrzymy miejsca po martwych
tkankach, pomyślimy co dalej.



https://truml.com


print