Ampathy


Powiedz mi jak mnie kochasz


Miłości, kusząca dyktatorko!
Wyznaj mi szczerze,
Czemu trzymasz w ręku broń
Gotowa pociągnąć za spust?

Uśmiechasz się jak kupidyn,
wypuszczasz z objęć krwawą strzałę.

Euforia chciwie lgnie do bólu.
Uśmiech kąciki dźwiga ust,
Chociaż pragnę krzyczeć,
Z rozpaczy załamując ręce.

Przyciągam Cię do siebie,
Czując nóż wbijany w serce
jak w roztopione masło.

Słowa duszą mnie za gardło,
Trzymają mocno.
Nie próbuję walczyć.
Wiem, że nie puszczą.

Nie pytam więc, czy kochasz,
Nie dotykam, nie całuję.
Mam nadzieję, że nie dane mi
Spotkać się z przepaścią
Lub coś mnie uratuje
przed słodkim zatraceniem.

Miłości, niewdzięcznico!
Czy za mało życia
oddałem za twe towarzystwo?
Czy za mało kwiatów odeszło
Z braku twego zainteresowania?

Mosty wdzięcznie tańczą po morzu,
Nie uratują mnie przed utonięciem.

Ciekawość kaleczy mnie od środka
Karną ręką twojej niełaski.
Robi dziury jak w rajstopach,
Chyba dotarła do aorty.

Nie mów, że oszalałem,
Choć opanować się nie mogę.

Milczę jak grób zaklęty
siłą twojej władzy.
Wiem, że czujesz moje poddaństwo,
Napawasz się smakiem mego strachu,
Gardzisz niezdecydowaniem.
Szepczesz na ucho kłamstewka słodkie
Jak wspomnienie cukierków z
dzieciństwa.

A ja już wiem, że kochasz,
Chociaż nie tak, jak sobie wymarzyłem.



https://truml.com


print