Musahi


Pędzący z błękitem nieboskłonu cz.3


porcelanowe naczynie zapchane gorącymi produktami stało na wprost moich głodnych oczu zapach wsysany przez moje nozdrza poruszał jeden z ważniejszych zmysłów......gdzieś z boku docierał do mnie dźwięk świecącego odbiornika wizualnego....--smacznego-- zakomunikowałem otoczeniu..otoczenie odpowiedziało...-smacznego--..przyrząd służący do dzielenia produktow ruszyl w ruch a żeby inny przeżąd skrzętnie dobrał się do podziałki i skierował pokarm do jamochłonu......mmmmm dobre!! Mamo twoje pierogi ruskie są najlepsze.....pochlonołem posiłek zanim kwadrans upłynął....pełny zasiadłem by poopserwować zmagania niestrudzonych politycznych aktorów w informatorze łatwowiernych.....ile wody w wiśle upłynie zanim rzeczywistość dogoni ich fantazje...pomyślałem..i własnie w tym momęcie telefon zasygnalizował nadejście połączenia.....spojrzałem na ekranik szanowany przezemnie przyjaciel dumnie prezentował swoje imie.....-siema ziom co tam??-- spoczko ziom....-bujamy się dziś na jakąś impreze??-- no bardzo chętnie ale finanse nie chcą mnie puścić.....-nie przejmuj się kaską ziom...idziesz??....a no pewnie!!-- no to załatwie tematy imprezowe i podbije do ciebie...dobra nara....-- pytający wzrok otoczenia podprogowo zadawał pytania.....chcąc troszke pomęczyć niedoinformowanie otoczenia oświadczylem że wychodze.....--..-zaraz zaraz -- gdzie idziesz??-- zaczerpnąć świerzego powietrza po tym sytym obiadku..trzy pary pytających zwierciadełek każde innego koloru wpatrywały się we mnie.....no dobra wychodzimy dzisiaj Misiu... oczywiście ty ze mną.....a tak apropo Mamo zostaniesz z małym??...
......skroplone wysiłki ludzkie okupują sufit kamiennej sali dookoła wijące i rozpływające się widoki......bass przemierzający droge od dj.owego zaplanowania przez moderator dzwiękowy i kolumny aż do receptorów reagowania dzwiękowego mojego ciała...plyne z nim
a otoczenie zasysa moją pasje płyne wraz z tonem bitem i wokalem.....oczy spragnionych jedności dotykają mnie od stóp do dłoni.....chlodzący plyn już na nic spływam słoną chwilą zwierciadla drażnione szczypiącą solą zmęczenia.......wijące krztalty pożądanie zamknięte w tanecznym uniesieniu....muzyka ludzie to nierozerwalny system uczuć...werbalne siły astralne unoszą dłonie i nogi........stolik uśmiechnięte znajome twarze.......łyk rzeżwiącego napoju hmielowego powrót niewyczerpalność.......ale staaannn temat stopniowo uwalniany blysk szerzej zrenico otocz wszystko mgłą......taniec pożądanie i zmysły wszystko w jednej parnej sali........w glowie zaledwie pozostaje kilka dzwięków i umiejętność samozachowawcza...przemyślenia zastygają teraz przyjemność opływa mnie............następny łyk chłodziwa.........pocałunek zwiastujący padł.........pocałunki.........toaleta..........trzask uderzającej zasłówy.....wypięte pośladki........przyjemność.....i orgazmmmmmmmmmm......



https://truml.com


print