Aleksandra RB


Próżnia


Cisza - za często mnie osacza. Stoję pośród wrzeszczących myśli i ulegam oczyszczeniu. Cisza? Wrzask molestuje uszy. Gwałtowny impuls. Mózg akceptuje sygnał.
Pokój - napierająca przestrzeń. Schować ciało w Puszkę Pandory i stać się nadchodzącym nieszczęściem. 
Krzyk przywarł do dziecięcych ust - mój osobisty głaz Syzyfa. Chcę pomóc, lecz świat rządzi się innymi zasadami. Zrozumieć skomplikowaną naturę człowieka - marzenie z górnej półki. Dojrzałość atakuje znienacka. Emocje krępują wrodzoną bezwzględność. Wyciągam dłoń - niepotrzebnie. Dasz palec, wezmą całą rękę, a po niej dobiorą się do reszty. Hieny!
Noc. Stoję nagi, zalany potem. Wstyd utkwił na dobre w hebanowych oczach. Sny - przeklęty atut zmęczenia. Bezsenność - lekarstwo dla wycieńczonej wyobraźni. Szukam receptur, lecz błędne koło zaciska pętlę na wychudzonej szyi mózgu. 
Chłodny parapet podtrzymuje zwiędłe ciało. Miasto nocą. Światła w oknach sąsiednich bloków dawno pogasły. Ciemność przecinają rzędy smukłych latarń. Mętne spojrzenie kogoś wyszukuje. Świadomość boleśnie policzkuje. - Ocknij się, twoja Kleopatra nawet nie wie, że istniejesz. Śmiech dławi gardło. Pogarda dla samego siebie.
Kubeczki smakowe reagują na zimne wino. Odkrywam kolejną formę rozkoszy. Indywidualny sposób odkupienia. Samotność - skrajny rodzaj ascezy.
Odyseusz teraźniejszości. Płynę do Itaki. Szukam w nieustannym biegu. Powietrze wpływa do płuc, a wraz z nim strach, że to wszystko jest tylko wyobraźnią. Zatracam granice. Zimny kubeł wody nie pomaga. 
Dziwny stan i cicha prośba by jutro było intensywniejsze.



https://truml.com


print