Jarosław Gryzoń


łąki


te drzwi kiedyś będzie trzeba otworzyć
nurkując bezpowrotnie
w epicentrum czarnej dziury

pewnie spotkam tam ojca
i w końcu przestanie
nękać mnie w nocnych koszmarach
gdzie w konwulsjach błaga
o szklankę wódy

albo uleczę kalekie dzieciństwo
i nareszcie się od niego uwolnię
bo już dawno przestałem wierzyć
że tutaj mi się to uda

a może dno okaże się błękitem
nad połaciami zielonych łąk
gdzie leżysz w trawie ubrana w biel
jesteś dla mnie miła i ciepła
i nie mówisz że jestem śmieciem

bo na pachnących polanach
nie mogą przecież szaleć burze



https://truml.com


print