Rita Suszek


***



Na czwartym roku
Nie zdążyłam nocą dopołknąć dwóch
(aż!) ostatnich rozdziałów niesamowitej słowiańszczyzny.
 
(Czuła szorstkość kartek wymyka się palcom)
 
Niedoczytany nieprzełknięty sens
A przeczytany wciąż jest niekompletny
Lektura w trakcie wieczne zawieszenie
Studzienny żuraw nie pobiera wody
Zamarł a dziób ma do tafli ciut kęs.
Urwane zdania zostawiają blizny.
Bo trzeba dalej, naprzód a nie wgłąb
(z głębi idei pozostanie głąb)
I z każdą stroną tak jakby mniej warto.
 
Gdzie to nieczytane, gdzie to niedośnione
Niedolśnione idee, niewybrzmiałe słowa
Życiem całym snuta pajęcza osnowa
Niedoszła rozmowa
 
I dokąd nie wpadło mi światło
Nie płonęło kagańcem wiedzy czy choćby
Palnikiem myśli (jednej) zapalnikiem
Drobnej myślowej rewolucji czy choćby
Żarówką świetlikiem.
Szarym odblaskiem jednej rozmnożonej
Komórki – śmiem? Śmiem! – na miotełki
Przykichanego kurzem intelektu.
 
(światło, to światło mogłoby się przydać
Trzeba być bright i brilliant – no więc jasno widać)
 
Czy zawsze będę myśleć że na czwartym roku?
Czy dołączy janion do tej listy żalów
Żalów nieżyciowych, tylko tych specjalnych
Ciągną się jak glisty listy polonisty
Obejrzeć przeczytać wchłonąć w uchu w oku
Zawrzeć (polonista musi być analny
Chociaż troszkę pragnąć mieć i porządkować
Ordnung zaprowadzać i poszufladkować
Określać dać słowo i najbardziej pieścić
Tych co się w tym słowie danym nie chcą zmieścić)
 
Szkoda mi tych dwóch rozdziałów, i tej nocy
Podkrążonych oczu, wchłaniania literek
I tej chęci szczerej, i krótkiego snu
 
Tymczasem trwa czwarty rok i jestem tu
Narzekając w Wordzie na brak lekturowy
Wykładając indeks na nieduże biurko.
 
 28.1.10.



https://truml.com


print