Sztelak Marcin


Rozważania nad porcją fasolki po bretońsku



Gówno tam a nie kultura. Czysta jatka. Całkowicie
profesjonalna. Artyści i ich uczucia wyższe.
Osadzone gdzieś w okolicach
dobrej whisky.
 
Dla paru stów można dać
z siebie wszystko. W garderobie, czy na zapleczu.
Taki haust nierozwagi. Z posmakiem potu i trawy.
Dla żubra.
 
Kurna ich mać bohema. Jak mawia sprzątaczka.
Czwórka dzieci i mąż alkoholik.
Ale co ona może wiedzieć o życiu.
Skoro od rana do nocy liczy na wygraną
w totka.
 
I to byłoby na tyle
w kwestii romantycznej kolacji.
Pora zgasić świeczki. Przepalić gardło
w pobliskich krzaczkach.
 
A fasolka była niestrawna. Do tego wczorajsza.



https://truml.com


print