Pi.


apokalipsa według świętego micka jaeggera


Brown Sugar, Brown Sugar, drze ryja Mick Jaegger
z Grundiga, gdy zamawiam smolistą kawę i z premedytacją
topię w niej tuzin cholernych sześcianików jeden

po drugim. nie krzyczą rozpadając się na cukry
proste w piekielnej smole LaVazza. trzynasta kostka
dostaje ułaskawienie i akt adopcji przez jaśniebrudność

górnej, lewej kieszeni. od teraz, aż do śmierci
nieuchronnie miażdżona, czuje chaotliwe bicie
wewnątrz mnie. ze szczodrze pomazanej nieznaną

barwnią, wciąż modnej fototapety szyderczo uśmiechają się
do mnie Dürerowi dżokeje, przetrawieni przez współczesną
imitację kultury w karykaturalne emopluszaki: Wojna

w Hachimana, Zaraza w Susanoo, Głód to Shoten i jeszcze
Shinigami z kosą w kościstym uścisku. kremowy Dürer
obrany z cebulastego patosu hardcore, równie nieśmieszny

jak ta mucha, co zderzyła się swoim muszym żywotem
z pikselozą końskiego szkieletu, by nieskoordynowaną
orbitoidą zwodować mi w kawie, jakby była co najmniej

Endovourem. nie będę już pił kawy, ale z chęcią popatrzę
jak idzie na dno. mucha!!! to nie jest ostatnia wieczerza
i to nie jest twój srebrzysty Graal. choć każdy z nas,

od poczęcia nosi w sobie człowieczą świętość, to niewielu
udaje się potknąć o jej katalizator - męczeństwo. z Grundiga
Mick Jaegger ryja drze: Brown Sugar, Brown Sugar.



https://truml.com


print