Edmund Muscar Czynszak


Poemat aortalno-wieńcowy


Na krawędzi dnia, gdy noc swym blaskiem cię mami,
bul swym ciężarem piesi przygniata, ciasnota swój kaganiec zakłada.
Żarówka blask swój z wolna traci,
oddech w wąwozie krtani zabłądził i ginie,
strach pajęczą siecią umysł oplata.

Myśl nerwowo, kurczowo życia się chwyta,
a kropli potu na skroni dostatek.
Vento lin w reku ściskasz - oskrzela nerwowo grają.
Mięsień sercowy tlen gubi, złogi barykady tworzą,
w oczach moich strach się zaczaił,
kaszel napięcie tej sztuki tworzy.

W końcu serce swój krok odzyskuje,
muzyka w twym odbiorniku uwolniona płynie.
Spokój schładza twą twarz.
A ty dalej podążasz, kolejne strofy życia tworząc!



https://truml.com


print