Rzaba


Bukowa beczka


Ledwo co otworzyłem oczy. Wstaje. Przytulam się do butelki. Kiedy nie mamy sobie już nic do przekazania, idę do kuchni i robię rzeczy, potem je jem. Włączam radio- znowu te świąteczne śmieci. Kurwa, co roku te same. Chuj by to... Zjadłem. Zbieram się do NICNIEROBENIA. Tak, pracuję nic-nie-robiąc. W
moim życiu powinno się wydarzyć coś ciekawego, cokolwiek, ale z jakiegoś powodu nigdy się  nie
wydarzyło. Chuj mnie już strzela. Całymi dniami oglądam telewizje i pisze. Wieczorami brandzluje się albo pije i nic. Czasem przychodzą do mnie faceci, znajomi albo nie. Zachodzę w głowę
czemu nigdy nie przychodzą do mnie babki. Takie moje kurewskie szczęście. Ktoś puka. Puka i dzwoni do drzwi.
Krzyczę:
-JA TU KURWA PRACUJĘ, WYPIERDALAĆ CWELE!
Dalej
puka. Twardy zawodnik, pewnie mu zależy żeby mnie spotkać. Musi
być głupiutki. No to wstaje,
czas kogoś zachwycić. Jakaś damulka w grafitowej garsonce i
czerwonej bluzce, nie widzę twarzy- muszę kiedyś umyć judasza. Otwieram, raz kozie śmierć.
-Cześć, słoneczko.
-Cześć.
Nie mów tak do mnie, w końcu Ci przywalę. I uważaj na to co
wychodzi z twej szacownej buźki.
Zobaczysz, ktoś cię w końcu pozwie. To mogę wejść czy nie?
-Taa... Wchodź. Napijesz się czegoś, koniczynko.
-Kurwa, czy ja nie wyraźnie mówię. NIE MÓW TAK DO MNIE!
-Nie jestem raczej specjalnie reformowalny. W ogóle nie specjalnie jestem.
-Nie dąsaj się, tylko rób tę kawę.
Stało się, przyszła Magda. Mój agent. Pewnie znowu wydawca się wkurza. Nawet go rozumiem mam już półtora miesiąca opóźnienia, ale mam to totalnie w tyle.Cholera, kawa się rozsypała. Kiedyś posprzątam. Swoją drogą Madzia jest niczego sobie, hmm... Może kiedyś, coś. Kawa wspaniale pachnie, ten CafféMaker to jednak dobry zakup.
-Pyszna kawa.
-Wiem, dlatego ją podaje.
-No i jak twój opus vitae?
-Żadne tam vitae, zwykłe powieścidło.
-Taaak? To czemu tyle nad nim siedzisz?
-Okej, masz mnie. Mam tego już wyżej wała. Kurwa, ile można napisać tandetnych romansideł?! Już wole tasować się przy zdjęciu
posłanki Senyszyn. Kwiatuszku...
-Nie podoba ci się, trudno. Napisz coś lepszego. Dawaj tekst. Jestem już spóźniona.
Wybiegła jak poparzona z kłębów dymu w objęcia strażaka-Hasselhoffa. W końcu spokój.
Na dziś już spokój.



https://truml.com


print