Jarosław Trześniewski


Ibisowym kluczem


1.
przystanek na autostradzie do Bratysławy
(dawniej  Pozsony vel Preszburg)
słowaccy kibice z szalikami
w barwach narodowych
jadący na mecz Słowacja –Słowenia
częstują śliwowicą  przekomarzając się
mamy nadzieję że Polsko
wygra dzisiaj z Czechami
zza samochodowych szyb widać  flagi
a z radia  słychać nad Tatrami błyska 
jadą z Lewoczy wierzą ze wygrają
wszak Matka Boska jest po ich stronie
wielki będzie ich  zawód  gdy Słowenia
połozy na łopatki Słowację
Słowianie w ten wieczór
miast  mówić pokrewnymi językami
będą używać łaciny  vulgaris
ileż to padnie zakrętów o Bogowie!
(widać  że Panna nie wysłuchała modlitw
z boiska schodzą przegrani zarazem zwycięzcy
wszak w Pradze Czesi mimo ze wygrali
płaczą bo baraż wymknął im się z rąk)
 
 2.
w hotelu Ibis tuz obok bratysławskiego zamku
hodowcy psów i słoweńscy kibice
robią sztuczny tłok recepcjonistka
wręcza  magnetyczny klucz
z ubolewaniem w głosie informuje   
w Bratysławie trwa akurat mecz i
międzynarodowa wystawa
psich championów dobrze że 
pokoje z widokiem na mury i stare miasto
można zobaczyc Dunaj z zamkowego wzgórza
w podziemnym parkingu zapach
psich odchodów i uryny
przebija opary benzyny winda unosi
niczym rakieta parę dalmatyńczyków
zatrzymując się  na każdym piętrze
 
 3.
uliczki starego miasta
podziemne przejście
do katedry świętego Marcina
krotka msza i  Otiec na niebiesach
podajemy ręce na znak pokoju
i szybko idziemy klucząc
pomiędzy wykopanymi
kablami za wałami z 
piaskowca
 
 
 
 
 



https://truml.com


print