Przepoczwarzona


cichnie...


karmiła go poezją słów
nadstawiała policzki
na raz na dwa

za mgłą uniesień czekała
oparta o marmurowy pomnik
na raz na dwa

w takt melodii płakała
podciągając sukienkę
na raz na dwa

podzieliła poduszki
zasunęła firankę
na raz na dwa

przygasł ogarek stłumiony
krzykiem pogardy
na zawsze



https://truml.com


print