Mirosław Ostrycharz


Wieczorny spacer po ogrodach


Pierwsza zmarszczka na czole, pierwsza smużka cienia
(może to kosmyk włosów przez powiew odwiany ?)
- przypomniała się sama w chwili zamyślenia...
Znamy się od tak dawna, tyle już za nami.

Nasza miłość – jak dzieci – rośnie i dojrzewa...
Skończył się już wieczorny spacer po ogrodach.
Śmiejąc się, głośno tupiąc wchodzimy po schodach.
Ciepłem dłoni zmarznięte policzki rozgrzewasz.

W tygielku kipi kawa, wlewam ją do szklanek.
Nad stołem wonna para miesza się z półmrokiem.
Lampy wielki abażur patrzy żółtym okiem,
jak płynie w nas, przepływa czas nieubłagany.



https://truml.com


print