ajw


w przyziemnej warstwie


leżąc na mchu wdycham chmury
zamieniane słońcem w wewnętrzne ciepło
i tkliwość - gdy patrzę jak śpisz

wilgoć twojego oddechu
za chwilę będzie moimi płynami
przemknie przez krwiobieg
rwącym strumieniem

przenikamy się jak dzień i noc
szukając początku i końca
bezszelestnie spadamy
zdziwieni że wciąż krzyżują się dłonie

a przecież jesteśmy tu od zawsze
nigdy nie wyszliśmy z raju

przestaliśmy zauważać



https://truml.com


print