Sztelak Marcin


Cydr z cynaderek


Każdego wieczoru zrzucam skórę
i wieszam ją w szafie pełnej
zielonych jabłek.

Ich zapach rozbija,
jeszcze niedawno wolne,
cząsteczki powietrza. Te zgromadzone
w okolicach spękanego sufitu.

Tynk spada do pucharu,
a szczególnie pomiędzy brzegi
a usta. Mimo to wysączam
do ostatniej kropli.

Niestety bez toastu,
to nie jest dobrze widziane
na szeroko pojętych obrzeżach miasta.

Być może w związku z pobliskim
ciemnym lasem, gdzie zły wilk
pędzi swoje dekokty i lata.

Czerwony Kapturek tymczasem
zajął się filozofią bytu,
głodna babcia zrzędzi, aż uszy więdną.

I tylko księżyc tradycyjnie
nie świeci.
Mając po ciemnej stronie
tradycyjne wycie.



https://truml.com


print