sam53


kiedyś wiosna przychodziła na czas


Wiosna zaczyna się wtedy
kiedy można boso chodzić po trawie
tak mówiła babcia Filomena
do której jesteś podobna kropla w kroplę

o tej porze pszczoły kończyły zapylać czereśnie i wiśnie
przenosząc się na kwiaty jabłoni
wtedy brzęczenie już od świtu nabierało swoistej melodii
życie stawało się bardziej naturalne
bardziej interesujące niż nam się teraz wydaje

nie wiadomo skąd pojawiały się mszyce
zaraz za nimi biedronki
po deszczu rozbiegane mrówki znosiły do podziemnych gniazd
ulubioną przez larwy spadź
zwójki w liściach zawijały się w kokony
z ziemi wyglądały rosiczki
różnobarwne motyle tańczyły w kwiatach
ćmy schowane za dnia pod ogromnymi liśćmi łopianu czy rabarbaru wyczekiwały nocy
panował jakiś nieziemski porządek

w stodole na jętkach wisiały powiazane w pęczki zioła
w przeciągach suszył się dziurawiec
krwawnik nabierał mocy
młode pędy sosny zasypane cukrem dojrzewały w słoikach

babcia Filomena mówiła że był czas i na pracę i na odpoczynek
był czas na modlitwę i na rozmowę z sąsiadką
nie wiem czy ludzie byli zdrowsi
ale wiem że się bardzo kochali
nikt nikomu nie zazdrościł
wszyscy pomagali sobie
nie było gorszych lepszych
były cztery pory roku
więcej słońca
nie trzeba było pięćset plus
nikt nie słyszał o depresji

dobrze że ten stary zegar
ma jeszcze ochotę na swoje magiczne bim-bam



https://truml.com


print