Sztelak Marcin


Król znowu jest nagi


Cholerny ekshibicjonista – zrzędzi
pani Stefa, od lat czterdziestu
z tą samą flegmą obsługująca
lokalnych klientów.

Przewinęło się ich więcej niż drzew
i krzaków na podwórku. Wszystkie
pamięta, kiedyś nadawała im imiona,
do czasu gdy poczęły umierać. Bez skargi.

Nawet jest wdzięczna za ciężkie życie
i dłonie pokryte niebieską siateczką.
Od czasu do czasu segreguje zdjęcia,
w ciszy zapadającej coraz głośniej.

Co rano drepcze, nie wierząc w wieczór,
nadzieją porzuciła ją już dawno
jak każda wyrodna matka.

Wybija szósta, czas otwierać,
przed drzwiami kolejka spragnionych
chleba, jaki by nie był.

Na pogrzebie było niewielu, większość
czekała przed zamkniętym sklepem.
Nagi król płakał i tańczył ostatniego
walca na wietrze.



https://truml.com


print